[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Carol MarinelliKolory miłościTłumaczenie:Agnieszka WąsowskaPROLOGJednak nie dzisiaj.Damian Żukow wyjrzał przez okno prywatnego samolotu, który za chwilę miał wylądowaćw Sydney. Woda była szmaragdowobłękitna, a pływające po niej łódki i jachty zostawiały za sobąpióropusze białej piany. Ten widok zawsze robił na nim wrażenie i zawsze był zapowiedzią czegośmiłego.Jednak nie dzisiaj.Patrząc w dół, przypomniał sobie, jak po raz pierwszy przyleciał do Australii. Wtedy wyglądało tozupełnie inaczej i z całą pewnością nie czekał na niego nikt z prasy. Już wówczas postanowił jednak,że nadejdzie czas, kiedy przestanie być anonimową osobą. Kiedy wyjechał z Rosji, miał zaledwietrzynaście lat. Przyleciał tu ze swoją ciotką, Katią. Podobnie jak teraz z zaciekawieniem wyglądałprzez okno, słuchając opowieści ciotki o farmie Blue Mountains, która miała się stać jego nowymdomem. Do tej pory nie zaznał w życiu wiele dobrego. Nie znał własnego ojca, a jego matka byłaalkoholiczką. Niewielką rentę, jaką dostawali, prawie całkowicie wydawała na alkohol. Odkądskończył pięć lat, Damian przejął odpowiedzialność za ich utrzymanie. Każdą wolną chwilęprzeznaczał na pracę zarobkową i żebranie od zagranicznych turystów. Razem z kolegą, Michaiłem,który podobnie jak on był dzieckiem ulicy, myli szyby w samochodach. Niejednokrotnie zdobywałpożywienie w koszach na śmieci wielkich restauracji i hoteli. Przygotowywał skromne posiłki sobiei matce, dla której liczyła się jedynie wódka. Kiedy matka zmarła, na jej pogrzeb przyjechałaz Australii Katia, jej jedyna siostra.– Annika zawsze mi mówiła, że doskonale sobie radzicie. – Katia nie ukrywała przerażenia, kiedysię przekonała, w jakich warunkach żyła jej siostra i siostrzeniec. – W swoich listach i telefonach…– przerwała, spoglądając na siostrzeńca. Na jego twarzy malowała się nieufność, zmieszanie, aletakże ulga.– Dlaczego nie powiedziała mi, że było tak źle?–Sliszkom gorda– usłyszała w odpowiedzi. To prawda. Annika była zbyt dumna, żeby prosićkogokolwiek o pomoc. A przy tym była zbyt słaba, żeby się zmienić, nawet jeśli cierpiał na tym jejjedyny syn.– Teraz będzie lepiej – powiedziała Katia, obejmując Damiana, on jednak wysunął się z jej objęć.Przenieśli się z mroźnej rosyjskiej zimy prosto do skąpanej w słońcu Australii. Damianw milczeniu wyglądał przez małe okno samolotu, chłonąc rozpościerające się przed nim widoki.Słyszał, że port w Sydney jest jednym z najpiękniejszych na świecie.Teraz w to wierzył.Po raz pierwszy od bardzo dawna to, co mu powiedziano, okazało się prawdą. Zupełnie, jakby poraz pierwszy w życiu zobaczył słońce. Blask go oślepiał, ale nie był w stanie się powstrzymać przedpatrzeniem na nie. Jego serce było skute lodem, ale teraz, kiedy ujrzał Operę w Sydney i HarbourBridge, postanowił, że nigdy więcej nie wróci do Rosji. Postanowił, że zrobi wszystko, żeby tupozostać na zawsze. I tak właśnie uczynił. Nie przepuścił najmniejszej możliwości, któraumożliwiała mu realizację tego postanowienia. Bardzo szybko nauczył się angielskiego i choć mówiłz silnym rosyjskim akcentem, to jednak poprawnie. Uczył się bardzo dobrze i po zrobieniu maturywstąpił na uniwersytet. Nauka była dla niego najważniejsza, ale nie stronił też od przyjemności. Byłbardzo przystojny i podobał się kobietom, co skrzętnie wykorzystywał. Seks był dla niego bardzoważny i wciąż szukał na tym polu nowych wrażeń. Nadia była jedną z dziewczyn, z którymi sięwówczas spotykał. Lubił ją, głównie dlatego, że mógł z nią porozmawiać po rosyjsku. Spędzili zesobą zaledwie jedną noc, ale była to noc brzemienna w skutki. W wieku dziewiętnastu lat Damianmiał zostać ojcem. Porzucił studia i znalazł sobie pracę. Był w niej tak dobry, że wkrótce jego usługizaczęły być poszukiwane na rynku. Nie chciał się wiązać z żadną z firm, żeby zachować absolutnąniezależność i móc samemu decydować o swoim losie. Po dwóch latach małżeństwa rozwiódł sięz Nadią, a z tego związku pozostał mu ukochany syn Roman.Zamknął na chwilę oczy, myśląc o czekającym go spotkaniu z byłą żoną. Wiedział, że nie będziełatwe. Dziennikarze już zwęszyli, że Nadia postanowiła wyjść za Władimira i wyjechać do Rosjiwraz z synem. Rodzina Żukowów była niezwykle wpływowa i prasa nie zamierzała zrezygnowaćz tak smakowitego kąska, jakim był konflikt między byłymi małżonkami. Damian konsekwentnieodmawiał wszelkich komentarzy, choć wiedział, że w końcu będzie musiał zająć jakieś stanowisko.Obsługa lotniska zrobiła wszystko, co w ich mocy, żeby uchronić go przed natarczywymidziennikarzami. Jak Damian miałby odpowiadać na ich pytania, skoro nie był w stanie porozmawiaćo tym z własnym synem? Jak miałby powiedzieć Romanowi, że być może wcale nie jest jego ojcem?Już sama myśl o tym sprawiała, że dostawał potwornego bólu głowy.–Zdrastwuj,Damian. – Borys, jego kierowca, przywitał się z nim i ruszył w stronę domu.Damian niechętnie wybrał numer Nadii.– Chciałbym rozmawiać z Romanem.– Wyjechał na kilka dni z przyjaciółmi – oznajmiła jego była żona. – Chciał spędzić z nimi trochęczasu przed naszym wyjazdem.– Koniec z tymi gierkami, Nadia. To ja chcę spędzić z nim trochę czasu. Jestem w Sydney. Masz mipowiedzieć, gdzie on jest.– Może spotkamy się, żeby porozmawiać? Mogłabym do ciebie podjechać…Damian nie mógł powstrzymać uśmiechu. Gdyby tylko wiedziała, jak śmieszą go te próbyuwiedzenia go, zapewne by sobie odpuściła. Za niecały miesiąc miała wyjść za mąż za Władimirai Damian nie zamierzał stawać mu na drodze.Najzwyczajniej w świecie nie miał na to ochoty.– Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać…– Damian…Przerwał rozmowę. Obawiał się, że w przeciwnym razie mógłby jej powiedzieć, co o niej myśli,a nie było to nic pochlebnego.– Zawieź mnie do hotelu – polecił kierowcy. Nie chciał znaleźć się teraz w swoim tutejszymmieszkaniu. To już nie był jego dom. – Kiedy otwierają nowe kasyno?– W przyszłym tygodniu. Domyślam się, że dostałeś zaproszenie?– Naturalnie – odparł, z trudem powstrzymując irytację. – Zawieź mnie do jakiegoś hotelu,w którym mają wolny apartament prezydencki. Będę go potrzebował przez jakiś miesiąc.Jego asystentka, Marianna, została w Stanach, ale Borys doskonale poradził sobie z powierzonymmu zadaniem. Wykonał kilka telefonów i wkrótce zatrzymali się na podjeździe luksusowego hotelu.Z apartamentu wyprowadziła się właśnie jakaś gwiazda muzyki pop i cały personel dosłowniestawał na rzęsach, żeby przygotować wszystko na przyjęcie Damiana Żukowa. Wszedł do środkai rozejrzał się po wnętrzu. Wszystkie hotele były do siebie podobne i ten też niczym się niewyróżniał.– Czy możemy panu coś zaoferować? Drinka?– Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju i pilnowano mojej prywatności. Zadzwonię, jeśli będęczegoś potrzebował.Wreszcie drzwi się zamknęły i Damian po raz pierwszy od dawna został zupełnie sam.I po raz pierwszy od dawna miał chwilę, żeby pomyśleć. Nie mógł uwierzyć w to, że Roman możenie być jego synem. To on trzymał go w ramionach zaraz po urodzeniu i on kochał go ponadwszystko. Kiedy Nadia powiedziała mu, że być może Roman nie jest jego synem, starał się utopić bólw alkoholu i w ramionach przypadkowych kobiet.Prawie pomogło.Prawie.Wziął do ręki jedną z gazet, które obsługa mu przygotowała, i zamarł. Na pierwszej stroniewidniało zdjęcie przedstawiające jego i Władimira. Napis głosił: „Kogo byś wybrał?”. On jednakwiedział, że Nadia nie miała żadnego wyboru. Niezależnie od tego, co sobie myślała, nigdy więcejnie zdecydowałby się z nią być. Prasa jednak uwielbiała takie historie. Władimir, pięćdziesięcioletniprzedsiębiorca, obrzydliwie bogaty, ale niemający komu przekazać majątku. I on, Damian, lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
//-->Carol MarinelliKolory miłościTłumaczenie:Agnieszka WąsowskaPROLOGJednak nie dzisiaj.Damian Żukow wyjrzał przez okno prywatnego samolotu, który za chwilę miał wylądowaćw Sydney. Woda była szmaragdowobłękitna, a pływające po niej łódki i jachty zostawiały za sobąpióropusze białej piany. Ten widok zawsze robił na nim wrażenie i zawsze był zapowiedzią czegośmiłego.Jednak nie dzisiaj.Patrząc w dół, przypomniał sobie, jak po raz pierwszy przyleciał do Australii. Wtedy wyglądało tozupełnie inaczej i z całą pewnością nie czekał na niego nikt z prasy. Już wówczas postanowił jednak,że nadejdzie czas, kiedy przestanie być anonimową osobą. Kiedy wyjechał z Rosji, miał zaledwietrzynaście lat. Przyleciał tu ze swoją ciotką, Katią. Podobnie jak teraz z zaciekawieniem wyglądałprzez okno, słuchając opowieści ciotki o farmie Blue Mountains, która miała się stać jego nowymdomem. Do tej pory nie zaznał w życiu wiele dobrego. Nie znał własnego ojca, a jego matka byłaalkoholiczką. Niewielką rentę, jaką dostawali, prawie całkowicie wydawała na alkohol. Odkądskończył pięć lat, Damian przejął odpowiedzialność za ich utrzymanie. Każdą wolną chwilęprzeznaczał na pracę zarobkową i żebranie od zagranicznych turystów. Razem z kolegą, Michaiłem,który podobnie jak on był dzieckiem ulicy, myli szyby w samochodach. Niejednokrotnie zdobywałpożywienie w koszach na śmieci wielkich restauracji i hoteli. Przygotowywał skromne posiłki sobiei matce, dla której liczyła się jedynie wódka. Kiedy matka zmarła, na jej pogrzeb przyjechałaz Australii Katia, jej jedyna siostra.– Annika zawsze mi mówiła, że doskonale sobie radzicie. – Katia nie ukrywała przerażenia, kiedysię przekonała, w jakich warunkach żyła jej siostra i siostrzeniec. – W swoich listach i telefonach…– przerwała, spoglądając na siostrzeńca. Na jego twarzy malowała się nieufność, zmieszanie, aletakże ulga.– Dlaczego nie powiedziała mi, że było tak źle?–Sliszkom gorda– usłyszała w odpowiedzi. To prawda. Annika była zbyt dumna, żeby prosićkogokolwiek o pomoc. A przy tym była zbyt słaba, żeby się zmienić, nawet jeśli cierpiał na tym jejjedyny syn.– Teraz będzie lepiej – powiedziała Katia, obejmując Damiana, on jednak wysunął się z jej objęć.Przenieśli się z mroźnej rosyjskiej zimy prosto do skąpanej w słońcu Australii. Damianw milczeniu wyglądał przez małe okno samolotu, chłonąc rozpościerające się przed nim widoki.Słyszał, że port w Sydney jest jednym z najpiękniejszych na świecie.Teraz w to wierzył.Po raz pierwszy od bardzo dawna to, co mu powiedziano, okazało się prawdą. Zupełnie, jakby poraz pierwszy w życiu zobaczył słońce. Blask go oślepiał, ale nie był w stanie się powstrzymać przedpatrzeniem na nie. Jego serce było skute lodem, ale teraz, kiedy ujrzał Operę w Sydney i HarbourBridge, postanowił, że nigdy więcej nie wróci do Rosji. Postanowił, że zrobi wszystko, żeby tupozostać na zawsze. I tak właśnie uczynił. Nie przepuścił najmniejszej możliwości, któraumożliwiała mu realizację tego postanowienia. Bardzo szybko nauczył się angielskiego i choć mówiłz silnym rosyjskim akcentem, to jednak poprawnie. Uczył się bardzo dobrze i po zrobieniu maturywstąpił na uniwersytet. Nauka była dla niego najważniejsza, ale nie stronił też od przyjemności. Byłbardzo przystojny i podobał się kobietom, co skrzętnie wykorzystywał. Seks był dla niego bardzoważny i wciąż szukał na tym polu nowych wrażeń. Nadia była jedną z dziewczyn, z którymi sięwówczas spotykał. Lubił ją, głównie dlatego, że mógł z nią porozmawiać po rosyjsku. Spędzili zesobą zaledwie jedną noc, ale była to noc brzemienna w skutki. W wieku dziewiętnastu lat Damianmiał zostać ojcem. Porzucił studia i znalazł sobie pracę. Był w niej tak dobry, że wkrótce jego usługizaczęły być poszukiwane na rynku. Nie chciał się wiązać z żadną z firm, żeby zachować absolutnąniezależność i móc samemu decydować o swoim losie. Po dwóch latach małżeństwa rozwiódł sięz Nadią, a z tego związku pozostał mu ukochany syn Roman.Zamknął na chwilę oczy, myśląc o czekającym go spotkaniu z byłą żoną. Wiedział, że nie będziełatwe. Dziennikarze już zwęszyli, że Nadia postanowiła wyjść za Władimira i wyjechać do Rosjiwraz z synem. Rodzina Żukowów była niezwykle wpływowa i prasa nie zamierzała zrezygnowaćz tak smakowitego kąska, jakim był konflikt między byłymi małżonkami. Damian konsekwentnieodmawiał wszelkich komentarzy, choć wiedział, że w końcu będzie musiał zająć jakieś stanowisko.Obsługa lotniska zrobiła wszystko, co w ich mocy, żeby uchronić go przed natarczywymidziennikarzami. Jak Damian miałby odpowiadać na ich pytania, skoro nie był w stanie porozmawiaćo tym z własnym synem? Jak miałby powiedzieć Romanowi, że być może wcale nie jest jego ojcem?Już sama myśl o tym sprawiała, że dostawał potwornego bólu głowy.–Zdrastwuj,Damian. – Borys, jego kierowca, przywitał się z nim i ruszył w stronę domu.Damian niechętnie wybrał numer Nadii.– Chciałbym rozmawiać z Romanem.– Wyjechał na kilka dni z przyjaciółmi – oznajmiła jego była żona. – Chciał spędzić z nimi trochęczasu przed naszym wyjazdem.– Koniec z tymi gierkami, Nadia. To ja chcę spędzić z nim trochę czasu. Jestem w Sydney. Masz mipowiedzieć, gdzie on jest.– Może spotkamy się, żeby porozmawiać? Mogłabym do ciebie podjechać…Damian nie mógł powstrzymać uśmiechu. Gdyby tylko wiedziała, jak śmieszą go te próbyuwiedzenia go, zapewne by sobie odpuściła. Za niecały miesiąc miała wyjść za mąż za Władimirai Damian nie zamierzał stawać mu na drodze.Najzwyczajniej w świecie nie miał na to ochoty.– Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać…– Damian…Przerwał rozmowę. Obawiał się, że w przeciwnym razie mógłby jej powiedzieć, co o niej myśli,a nie było to nic pochlebnego.– Zawieź mnie do hotelu – polecił kierowcy. Nie chciał znaleźć się teraz w swoim tutejszymmieszkaniu. To już nie był jego dom. – Kiedy otwierają nowe kasyno?– W przyszłym tygodniu. Domyślam się, że dostałeś zaproszenie?– Naturalnie – odparł, z trudem powstrzymując irytację. – Zawieź mnie do jakiegoś hotelu,w którym mają wolny apartament prezydencki. Będę go potrzebował przez jakiś miesiąc.Jego asystentka, Marianna, została w Stanach, ale Borys doskonale poradził sobie z powierzonymmu zadaniem. Wykonał kilka telefonów i wkrótce zatrzymali się na podjeździe luksusowego hotelu.Z apartamentu wyprowadziła się właśnie jakaś gwiazda muzyki pop i cały personel dosłowniestawał na rzęsach, żeby przygotować wszystko na przyjęcie Damiana Żukowa. Wszedł do środkai rozejrzał się po wnętrzu. Wszystkie hotele były do siebie podobne i ten też niczym się niewyróżniał.– Czy możemy panu coś zaoferować? Drinka?– Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju i pilnowano mojej prywatności. Zadzwonię, jeśli będęczegoś potrzebował.Wreszcie drzwi się zamknęły i Damian po raz pierwszy od dawna został zupełnie sam.I po raz pierwszy od dawna miał chwilę, żeby pomyśleć. Nie mógł uwierzyć w to, że Roman możenie być jego synem. To on trzymał go w ramionach zaraz po urodzeniu i on kochał go ponadwszystko. Kiedy Nadia powiedziała mu, że być może Roman nie jest jego synem, starał się utopić bólw alkoholu i w ramionach przypadkowych kobiet.Prawie pomogło.Prawie.Wziął do ręki jedną z gazet, które obsługa mu przygotowała, i zamarł. Na pierwszej stroniewidniało zdjęcie przedstawiające jego i Władimira. Napis głosił: „Kogo byś wybrał?”. On jednakwiedział, że Nadia nie miała żadnego wyboru. Niezależnie od tego, co sobie myślała, nigdy więcejnie zdecydowałby się z nią być. Prasa jednak uwielbiała takie historie. Władimir, pięćdziesięcioletniprzedsiębiorca, obrzydliwie bogaty, ale niemający komu przekazać majątku. I on, Damian, lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]