[ Pobierz całość w formacie PDF ]
STELLA CAMERON
PANNA DO TOWARZYSTWA
PROLOG
7 MAYFAIR SQUARE, LONDYN, 1821 ROK
Tu sir Septimus Spivey.
Nie jest łatwo duchowi.
Trzeba się pogodzić z byciem niewidzialnym, ignorowanym, zapomnianym, a co
najgorsze: słuchać, jak inni mówią o tobie z rażącym lekceważeniem, jakby cię tu
nie było.
No, prawdę powiedziawszy, rzeczywiście mnie tu nie ma, ale w świetle tego, kim
jestem... kim byłem, moje nazwisko powinno budzić jedynie szacunek.
Zbyt wiele i za długo już cierpię, dlatego najwyższy czas z tym skończyć.
Powinienem był słuchać ojca. O, on mnie ostrzegał, że moja szczodra natura nie
przyniesie mi nic oprócz rozczarowania.
Hm. Naturalnie mój ojciec nigdy nie odniósł takich sukcesów w życiu jak ja ani
nawet się do nich nie zbliżył. Mimo to akurat w tej kwestii miał rację. Zbudowałem
piękny dom dla mojej rodziny - i tylko dla mojej rodziny. To, że okoliczności
zmusiły mnie do zamieszkania gdzie indziej, jeśli mogę tak się wyrazić, w niczym
nie usprawiedliwia zachowania mojej wnuczki, która wespół ze swoim
siostrzeńcem postponuje teraz najwspanialszy klejnot w koronie moich
profesjonalnych osiągnięć.
Za swoje osiągnięcia w dziedzinie architektury otrzymałem tytuł szlachecki. Dom
przy Mayfair Square pod numerem siódmym stanowi najwybitniejszy z moich
nadzwyczajnych projektów. Tymczasem Hester i jej siostrzeniec, młody Hunter
Lloyd, plugawią swoje dziedzictwo. Narazili na szwank własną reputację, pozycję
towarzyską i w ten sposób zatruli klimat otaczający moje bezcenne dzieło. Co
Anula & Polgara
gorsza, skalali pamięć nieskazitelnego człowieka... moją.
Na Mayfair Square, w tym miejscu nie mającym sobie równych, stanowiącym
przedmiot marzeń tych, którzy patrzą z tęsknotą, lecz wiedzą, jak bardzo są
niegodni, otóż na tym właśnie placu, w jego kulminacyjnym punkcie, czyli krótko
mówiąc, w domu numer siedem, pojawili się lokatorzy!
Hester i Hunter wynajmują pokoje!
Jestem taki wściekły, że bardziej nie można, i stanowczo odmawiam dalszego
tolerowania tego stanu rzeczy.
To jest nie do przyjęcia, chyba sami rozumiecie. Osiągnąłem stadium, w którym nie
powinienem robić niczego innego, jak tylko zajmować swój ulubiony punkt
obserwacyjny w bajecznie rzeźbionej tralce schodów, których projekt
sporządziłem osobiście i dałem do wykonania rzemieślnikom. Tralki przedstawiają
odwzorowane z największym pietyzmem twarze członków mojej rodziny, w tym
moją. Tu właśnie skryłem się, by odpocząć, i tu powinno się mnie zostawić w
spokoju, bym mógł oddawać się zachwytom nad swoim dziełem. Lecz nie, niestety,
za sprawą moich niewdzięcznych krewnych tymczasem nie mogę nawet o tym
marzyć. Co tam, w końcu i tak moje będzie na wierzchu.
Mam przecież plan.
Meg i Sibyl Smiles mieszkają pod numerem siedem B. Są to siostry, sieroty po
jakimś prowincjonalnym duchownym. Nawet nie umiem przypomnieć sobie nazwy
wsi, z której pochodzą. Zdaje się, że to jakaś dziura w Cotswolds. Och, to wszystko
jest jedna wielka kompromitacja. Otóż te panny starają się ukryć prawdę o
numerze siódmym, traktowanym teraz jak nędzny pensjonat, jego mieszkańców
nazywają bowiem „protegowanymi rezydentami" lady Hester. Czy możecie sobie
wyobrazić większą niedorzeczność? Od kiedy protegowani płacą swoim
protektorom? I kto, jeśli mogę spytać, bierze pod swoje opiekuńcze skrzydła
krawcowe, nauczycieli gry na fortepianie albo sklepikarzy... albo na przykład
niespełnionych malarzy? Tak, tak, moi drodzy, wszystkich ich mamy tutaj, na
Mayfair Square pod numerem siódmym.
Meg Smiles, o ile wiem, boryka się z pewnymi problemami. Jest mi bardzo przykro
z tego powodu. Wolałbym, aby życie traktowało ją łaskawiej. Niemniej jednak
pragnę przyłożyć rękę do usunięcia jej z mojego domu i przeniesienia na inną
posesję. Sibyl będzie jej towarzyszyć. Mając ten cel na uwadze, postanowiłem co
Anula & Polgara
następuje:
Pod numerem siedemnastym zamieszkał ktoś nowy, niejaki hrabia Etranger...
Jean-Marc. Wydaje mu się, że jest bardziej Anglikiem niż... niż... och, wszystko
jedno, jak mówi się o mieszkańcach Mont Nuages. To taki kraik mniej więcej
rozmiarów Hyde Parku, leżący na granicy Francji i Włoch. W każdym razie wiem, że
Etranger chce mieć dom daleko od ojczyzny, dlatego przed sezonem sprowadził do
Londynu swoją siostrę. Zamierza ją wydać za najbogatszego, najdostojniejszego
kandydata do jej ręki i wykorzystać zawiązane w ten sposób koneksje, by za ich
pomocą zaskarbić sobie łaski przedstawicieli najelegantszych kręgów. Niech tam,
życzę mu powodzenia.
Jego siostrą jest księżniczka Desiree. Księżniczka dobrze rozumie, jak bardzo
arkana życia towarzyskiego w Londynie opierają się na pozorach, a Etranger także
zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego potrzebuje godnej najwyższego zaufania panny
do towarzystwa, która pomogłaby księżniczce przygotować się do debiutu. Kogoś,
kto może wprowadzić młodą damę we wszystkie podstawowe zagadnienia, lecz
jednocześnie jest pozbawiony własnych ambicji. Kto lepiej spełnia kryteria do
objęcia tej posady - tych posad - niż siostry Smiles?
Nadają się całkiem dobrze na kompetentne doradczynie w kwestii stylu (chociaż
same nie mają go ani trochę), pięknej wymowy, śpiewu i gry na fortepianie. Bądź
co bądź, ile doświadczenia może być potrzebne do objęcia takiej posady?
Naturalnie panna do towarzystwa, jak sama nazwa wskazuje, ma również
obowiązek towarzyszyć swojej podopiecznej. W tym celu panny Smiles muszą się
przeprowadzić pod numer siedemnasty. Moja w tym głowa, żeby Meg i Sibyl już
nie wróciły pod numer siódmy.
Nie wrócą. Możecie mi wierzyć.
Anula & Polgara
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Panny nie powinny w rozmowie o dżentelmenach stanu wolnego wspominać
tak intymnych szczegółów - oznajmiła Sibyl Smiles swojej siostrze Meg.
Meg, siedząca na bardzo już zużytym, różowym szezlongu w salonie mieszkania
przy Mayfair Square siedem B, poprawiła czarną, koronkową mantylkę, która
okrywała jej głowę i ramiona, i powiedziała:
- Kto wobec tego ma wspominać intymne szczegóły? Mężatki?
- Och, banialuki - odrzekła Sibyl. - Myślę, że chcesz mnie zgorszyć, i muszę
powiedzieć, że nie przynosi ci to chluby.
- Chcę wypowiadać swoje myśli... wtedy, kiedy przychodzą mi do głowy. A to
znaczy zawsze, gdy jestem zmuszona porzucić medytację dla spraw przyziemnych.
Poza tym, do kaduka, nie mówię o konkretnym mężczyźnie, tylko o mężczyznach w
ogóle, a w szczególności o tym, dlaczego komuś pewien mężczyzna może się
wydawać mniej lub bardziej atrakcyjny niż inny. Muszę tę kwestię rozstrzygnąć z
dużą jasnością, i to szybko.
- Dlaczego? - Jasnowłosa i eteryczna, urocza Sibyl z niepokojem stanęła nad
Meg.
Tu był punkt, w którym ostrożność stanowiła wymóg absolutnie niezbędny.
- Nie martw się, Sibyl. Po prostu zbieram informacje, chcę bowiem poszerzyć
moje rozumienie tematu. - Drobne niedomówienie lub nawet minięcie się z
prawdą można czasem usprawiedliwić. - Jestem skłonna sądzić, że u mężczyzny
najważniejsze są dłonie, a ty?
- Też
- Ale dlaczego tak sądzisz, Sibyl?
- Ja... No, skoro musisz wiedzieć, to w ogóle nie podobają mi się mężczyźni z
miękkimi dłońmi. Czyli już wiesz. Oni nie wydają mi się
męscy. I nie lubię małych
dłoni. To trudniej wytłumaczyć, mogę tylko powiedzieć, że gdybym była
Anula & Polgara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adbuxwork.keep.pl
  • Copyright (c) 2009 Życie jednak zamyka czasem rozdziały, czy tego chcemy, czy nie | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.