[ Pobierz całość w formacie PDF ]
D�uga i trudna jest droga, kt�ra z piek�a prowadzi ku �wiat�u.John Milton, �Raj utracony�Cz�� pierwszaIskry strzelaj� w g�r��To, �e cz�owiek rodzi si� na niedol� jest tak pewne, jak to, �e iskry z po�ogi b�d� wzlata� wysoko w g�r�Ksi�ga Hioba, rodzia� 5, wers 71. PortalPrzej�ciowe och�odzenie z zesz�ego tygodnia dobieg�o ko�ca. S�o�ce �wieci�o jasno, gdy Clary przemierza�a w po�piechu zakurzone podw�rko Luke�a, z kapturem nasuni�tym na g�ow� tak �eby w�osy nie lata�y jej wok� twarzy. Zanosi�o si� na ocieplenie ale wiatr wiej�cy znad East River potrafi� by� zdradliwy. Ni�s� ze sob� ci�k� wo� chemikali�w zmieszan� z zapachem asfaltu, benzyny i palonego cukru z opuszczonej fabryki w dole ulicy.Simon czeka� na ni� na ganku, oparty o z�aman� por�cz fotela. Na kolanach trzyma� konsol� do gry i zawzi�cie ni� potrz�sa�..- Trafiony � powiedzia� gdy wesz�a po schodach. � Wygrywam w Mario Kart.Clary zsun�a kaptur z g�owy, odgarn�a w�osy z oczu, i poszpera�a w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy.- Gdzie by�e�? Wydzwania�am do ciebie przez ca�y ranek.Simon wsta�, wpychaj�c mrugaj�cy �wiate�kami prostok�t do torby.- U Erica. Mieli�my pr�b�.Clary przesta�a obraca� kluczem w zamku � i tak zawsze si� zacina� � i spojrza�a na niego marszcz�c brwi.- Pr�b�? To znaczy, �e wy ci�gle...- Gramy w zespole? Czemu mieliby�my nie gra�? � wyci�gn�� r�k�. � Daj, ja spr�buj�.Przygl�da�a si�, jak Simon z wyczuciem eksperta obr�ci� kluczem z odpowiednim naciskiem sprawiaj�c zwalniaj�c zamek. Jego r�ka musn�a jej d�o�, jego sk�ra by�a ch�odna w dotyku, mia�a temperatur� powietrza na zewn�trz. Zadr�a�a. Nie dalej jak w zesz�ym tygodniu ustalili, �e nie b�d� si� anga�owa� w �aden zwi�zek, a ona ci�gle czu�a si� niezr�cznie za ka�dym razem, gdy go widzia�a.- Dzi�ki � wzi�a klucze nie patrz�c na niego.W salonie by�o gor�co. Clary powiesi�a kurtk� na wieszaku w holu i skierowa�a do pustej sypialni, z Simonem depcz�cym jej po pi�tach. Zmarszczy�a brwi. Jej walizka le�a�a na ��ku jak otwarta skorupa, ubrania i szicowniki porozrzucane.- S�dzi�em, �e sp�dzisz w Idrisie tylko kilka dni � powiedzia� Simon przygl�daj�c si� ba�aganowi z lekkim niepokojem.- Tak, ale nie mam poj�cia co spakowa�. Rzadko kiedy chodz� w sukienkach, co b�dzie je�li oka�e si�, �e nie mo�na tam nosi� spodni?- Dlaczego mia�aby� nie nosi� spodni? To tylko inny kraj, nie stulecie.- Ale Nocni �owcy s� tacy staromodni. Isabelle stale chodzi w sukienkach... � zamilk�a i westchn�a. � Z reszt�, niewa�ne. Wykazuj� obaw� typow� dla mojej mamy. Pom�wmy o czym� innym. Jak posz�o na pr�bie? Ci�gle nie macie nazwy?- W porz�dku � Simon wskoczy� na biurko, nogi zwisa�y mu znad kraw�dzi. � Zastanawiamy si� nad nowym mottem. Nad czym� ironicznym, wiesz, w stylu �Widzieli�my milion ludzi i rozko�ysali�my oko�o osiemdziesi�t procent z nich�.- Powiedzia�e� Erickowi i reszcie, �e jeste�...- Wampirem? Nie. Tego nie mo�na rzuci� mimochodem w zwyczajnej rozmowie.- Pewnie nie, ale w ko�cu to twoi przyjaciele. Powinni wiedzie�. Poza tym, pewnie doszliby do wniosku, �e to czyni z ciebie gwiazd� rocka zupe�nie jak tego wampira Lestera.- Lestata � poprawi� Simon. � Nazywa� si� Lestat. Zreszt�, to posta� fikcyjna. Poza tym jako� nie zauwa�y�em, �eby� i ty pali�a si� do tego, by powiedzie� swoim przyjacio�om, �e jeste� Nocnym �owc�.- Jakim znowu przyjacio�om? Ty jeste� moim przyjecielem � opad�a na ��ko. � A przecie� tobie powiedzia�am, prawda?- Nie mia�a� wyboru � przekrzywi� g�ow�, przypatruj�c si� jej; �wiat�o odbi�o si� w jego oczach, zmieniaj�c ich kolor na srebrzysty. � B�dzie mi ciebie brakowa�o.- A mnie ciebie � powiedzia�a Clary, chocia� dreszcz nerwowego podniecenia nie pozwala� si� jej skoncentrowa�.Jad� do Idrisu! Zobacz� kraj Nocnych �owc�w, Miasto Szk�a. Uratuj� mam�. I b�d� z Jasem.Oczy Simona rozb�ys�y jakby s�ysza� jej my�li, ale jego g�os pozosta� mi�kki.- Wyt�umacz mi jeszcze raz, dlaczego w�a�nie ty musisz tam jecha�? Dlaczego Madeleine albo Jace nie mog� si� tym zaj��?- Moja mama jest w �pi�czce, bo rzuci� na ni� zakl�cie pewien czarnoksi�nik � Ragnor Fell. Madeleine twierdzi, �e musimy go odnale�� je�li chcemy je cofn��. On nie zna Madeleine. Ale za to zna� moj� mam�, a Madeleine uwa�a, �e on mi zaufa bo j� przypominam. Luke nie mo�e i�� tam ze mn�. M�g�by uda� si� do Idrisu ale okazuje si�, �e do tego by�aby potrzebna zgoda Clave, a oni jej nie wyra��. Nie m�w mu o tym, prosz� � nie jest zadowolony z faktu, �e musi mnie tam pu�ci� sam�. Gdyby nie zna� Madeleine, to pewnie nigdy nie pozwoli�by mi tam i��.- Przecie� Lightwoodowie te� tam b�d�. I Jace. Pomog� ci. To znaczy, Jace powiedzia�, �e ci pomo�e, prawda? Nie przeszkadza mu, �e idziesz tam sama?- Oczywi�cie, �e mi pomo�e � odpar�a Clary. � I wcale mu to nie przeszkadza.K�ama�a.Po rozmowie z Madeleine, Clary posz�a prosto do Instytutu. Jace by� pierwsz� osob�, kt�rej ujawni�a sekret matki, zanim powiedzia�a o wszystkim Luke�owi. Sta� i patrzy� na ni�, bledn�c coraz bardziej w miar� jak opowiada�a, zupe�nie jakby chcia�a spu�ci� z niego ca�� krew z dr�cz�c� powolno�ci�.- Nigdzie nie idziesz � oznajmi� na koniec. � Nawet gdybym musia� ci� zwi�za� i pilnowa�, zanim wybijesz sobie z g�owy podobn� bzdur�, nie p�jdziesz do Idrisu.Clary poczu�a si� jakby j� spoliczkowa�. My�la�a, �e b�dzie uradowany. Przylecia�a taki kawa� ze szpitala prosto do Instytutu �eby mu to powiedzie�, ale on tylko gapi� si� na ni� z morderczym wyrazem twarzy.- Ale wy idziecie.- Tak. Musimy. Rada wezwa�a do siebie ka�dego cz�onka Clave na narad� w Idrisie. Zdecyduj�, co dalej robi� z Valentinem, a skoro to my widzieli�my go jako ostatni...Clary nie zwr�ci�a na to uwagi.- Skoro wy idziecie, czemu nie mog� p�j�� z wami?Prostota tego pytania sprawi�a, �e w�ciek� si� jeszcze bardziej.- Nie jeste� tam bezpieczna.- To tam w og�le jest bezpiecznie? W zesz�ym miesi�cu pr�bowano mnie zabi� chyba z tuzin razy, za ka�dym razem w Nowym Yorku.- Tylko dlatego, �e Valentine skupi� si� na dw�ch Darach Anio�a, kt�re tu by�y � wyt�umaczy� Jace przez zaci�ni�te z�by. � Teraz skupi si� na Idris, wszyscy to wiemy...- Akurat tego mo�emy si� najbardziej spodziewa� � powiedzia�a Maryse Lightwood.Sta�a ukryta w ciemnym korytarzu, niewidoczna z miejsca gdzie stali. Poruszy�a si� i stan�a w jaskrawym �wietle w przej�ciu. Uwidoczni�o ono bruzdy na jej twarzy �wiadcz�ce o wyczerpaniu. Jej m��, Robert Lightwood, zosta� raniony przez truj�cego demona w zesz�ym tygodniu i wymaga� sta�ej opieki. Clary wyobra�a�a sobie jak Maryse musi by� zm�czona.- Poza tym, Clave chce pozna� Clariss�. Dobrze o tym wiesz.- Clave mo�e si� chrzani�.- Jace � upomnia�a go Maryse autentycznym rodzicielskim tonem. � Zachowuj si�.- Clave chce mn�stwa rzeczy � poprawi� si� Jace. � Co nie znaczy, �e musi je dosta�.Maryse obrzuci�a go takim spojrzeniem jakby doskonale zdawa�a sobie spraw� o czym m�wi� i nie pochwala�a tego.- W wi�kszo�ci przypadk�w Clave si� nie myli, Jace. Nie ma nic z�ego w tym, �e chc� z ni� porozmawia�, zw�aszcza po tym przez co przesz�a. Mog�aby im opowiedzie�...- Ja powiem im wszystko co chcieliby wiedzie� � odpar� Jace.Maryse westchn�a i przenios�a spojrzenie na Clary.- Wi�c masz zamiar uda� si� do Idris, tak?- Tylko na kilka dni. Nie b�d� sprawia� �adnych k�opot�w � powiedzia�a Clary, patrz�c b�agalnie na Jace�a ponad jego p�on�cym spojrzeniem utkwionym w Maryse. � Przysi�gam.- Nie chodzi o to, czy wpadniesz w jakie� tarapaty; chodzi o to, czy bedziesz sk�onna spotka� si� z Clave gdy ju� tam dotrzesz. Chc� z tob� porozmawia�. Je�li odm�wisz to w�tpi� czy uda si� na zyska� pozwolenie na sprowadzenie ci� z powrotem do nas.- Nie... � zacz�� Jace, ale Clary mu przerwa�a.- Spotkam si� z Clave � powiedzia�a, mimo �e poczu�a zimny dreszcz przechodz�cy po krzy�u. Jedynym przedstawicielem Clave jakiego zna�a by�a Inkwizytorka, kt�ra zreszt� nie by�a do nie zbyt przyja�nie nastawiona.Maryse rozmasowa�a skronie.- No to ustalone � powiedzia�a sil�c si� na spok�j, cho� osi�gn�a efekt odwrotny od zamierzonego; ton jej g�osu by� r�wnie napi�ty co napr�ona struna. � Jace, odprowad� Clary do wyj�cia i przyjd� do biblioteki. Musimy porozmawia�.Znikn�a w mroku bez s�owa po�egnania. Clary patrzy�a w �lad za ni�, czuj�c jak �y�y nape�nia jej lodowata woda. Alec i Isabelle byli przywi�zani do matki a ona by�a pewna, �e Maryse nie jest wcale taka z�a, mimo �e nie bywa�a szczeg�lnie przyjemna w obyciu.Usta Jace�a zacisn�y si� w w�sk� kresk�.- No i popatrz co narobi�a�.- Musz� jecha� do Idrisu, nawet je�li tego nie rozumiesz � odpar�a Clary. � Jestem to winna swojej mamie.- Maryse zbyt mocno wierzy w Clave � odparowa� Jace. � Wierzy, �e s� idealni, a ja nie mog� utwiedzi� jej w tym przekonaniu, bo... � urwa� gwa�townie.- Bo tak powiedzia�by Valentine.Spodziewa�a si� wybuchu ale jedyne co us�ysza�a to �Nikt nie jest idealny�. Jace wyci�gn�� r�k� i palcem wskazuj�cym wcisn�� przycisk windy.- Nawet Clave.Clary skrzy�owa�a ramiona na piersi.- Czy to dlatego nie chcesz �ebym tam sz�a? Dlatego, �e to nie do ko�ca bezpieczne? � prze�kn�a g�o�no. � Dlatego...Dlatego, �e powiedzia�e�, �e ju� nic do mnie nie czujesz, co jest dziwne, bo ja ci�gle czuj� co� do ciebie? I za�o�� si�, �e o tym wiesz.- Mo�e dlatego, �e nie chc� �eby moja ma�a siostrzyczka wsz�dzie za mn� �azi�a? � w jego g�osie d�wi�cza�a ostra nuta, �wiadcz�ca o drwinie i czym� jeszcze.Winda zjecha�a z brz�kiem. Clary wesz�a do �rodka i odwr�ci�a si� twarz� do Jace�a.- Nie jad� tam dlatego, �e ty tam b�dziesz. Jad� �eby pom�c mojej mamie. Naszej mamie. Musz� jej pom�c. Nie rozumiesz? Je�li tego nie zrobi�, ona mo�e si� ju� nigdy nie obudzi�. Przynajmniej m�g�by� udawa�, �e ci na tym zale�y.Jace po�o�y� r�ce na jej ramionach, muskaj�c nag� sk�r� nad brzegiem ko�nierza, co przyprawi�o j� o dreszcz. Chc�c nie chc�c Clary za... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
D�uga i trudna jest droga, kt�ra z piek�a prowadzi ku �wiat�u.John Milton, �Raj utracony�Cz�� pierwszaIskry strzelaj� w g�r��To, �e cz�owiek rodzi si� na niedol� jest tak pewne, jak to, �e iskry z po�ogi b�d� wzlata� wysoko w g�r�Ksi�ga Hioba, rodzia� 5, wers 71. PortalPrzej�ciowe och�odzenie z zesz�ego tygodnia dobieg�o ko�ca. S�o�ce �wieci�o jasno, gdy Clary przemierza�a w po�piechu zakurzone podw�rko Luke�a, z kapturem nasuni�tym na g�ow� tak �eby w�osy nie lata�y jej wok� twarzy. Zanosi�o si� na ocieplenie ale wiatr wiej�cy znad East River potrafi� by� zdradliwy. Ni�s� ze sob� ci�k� wo� chemikali�w zmieszan� z zapachem asfaltu, benzyny i palonego cukru z opuszczonej fabryki w dole ulicy.Simon czeka� na ni� na ganku, oparty o z�aman� por�cz fotela. Na kolanach trzyma� konsol� do gry i zawzi�cie ni� potrz�sa�..- Trafiony � powiedzia� gdy wesz�a po schodach. � Wygrywam w Mario Kart.Clary zsun�a kaptur z g�owy, odgarn�a w�osy z oczu, i poszpera�a w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy.- Gdzie by�e�? Wydzwania�am do ciebie przez ca�y ranek.Simon wsta�, wpychaj�c mrugaj�cy �wiate�kami prostok�t do torby.- U Erica. Mieli�my pr�b�.Clary przesta�a obraca� kluczem w zamku � i tak zawsze si� zacina� � i spojrza�a na niego marszcz�c brwi.- Pr�b�? To znaczy, �e wy ci�gle...- Gramy w zespole? Czemu mieliby�my nie gra�? � wyci�gn�� r�k�. � Daj, ja spr�buj�.Przygl�da�a si�, jak Simon z wyczuciem eksperta obr�ci� kluczem z odpowiednim naciskiem sprawiaj�c zwalniaj�c zamek. Jego r�ka musn�a jej d�o�, jego sk�ra by�a ch�odna w dotyku, mia�a temperatur� powietrza na zewn�trz. Zadr�a�a. Nie dalej jak w zesz�ym tygodniu ustalili, �e nie b�d� si� anga�owa� w �aden zwi�zek, a ona ci�gle czu�a si� niezr�cznie za ka�dym razem, gdy go widzia�a.- Dzi�ki � wzi�a klucze nie patrz�c na niego.W salonie by�o gor�co. Clary powiesi�a kurtk� na wieszaku w holu i skierowa�a do pustej sypialni, z Simonem depcz�cym jej po pi�tach. Zmarszczy�a brwi. Jej walizka le�a�a na ��ku jak otwarta skorupa, ubrania i szicowniki porozrzucane.- S�dzi�em, �e sp�dzisz w Idrisie tylko kilka dni � powiedzia� Simon przygl�daj�c si� ba�aganowi z lekkim niepokojem.- Tak, ale nie mam poj�cia co spakowa�. Rzadko kiedy chodz� w sukienkach, co b�dzie je�li oka�e si�, �e nie mo�na tam nosi� spodni?- Dlaczego mia�aby� nie nosi� spodni? To tylko inny kraj, nie stulecie.- Ale Nocni �owcy s� tacy staromodni. Isabelle stale chodzi w sukienkach... � zamilk�a i westchn�a. � Z reszt�, niewa�ne. Wykazuj� obaw� typow� dla mojej mamy. Pom�wmy o czym� innym. Jak posz�o na pr�bie? Ci�gle nie macie nazwy?- W porz�dku � Simon wskoczy� na biurko, nogi zwisa�y mu znad kraw�dzi. � Zastanawiamy si� nad nowym mottem. Nad czym� ironicznym, wiesz, w stylu �Widzieli�my milion ludzi i rozko�ysali�my oko�o osiemdziesi�t procent z nich�.- Powiedzia�e� Erickowi i reszcie, �e jeste�...- Wampirem? Nie. Tego nie mo�na rzuci� mimochodem w zwyczajnej rozmowie.- Pewnie nie, ale w ko�cu to twoi przyjaciele. Powinni wiedzie�. Poza tym, pewnie doszliby do wniosku, �e to czyni z ciebie gwiazd� rocka zupe�nie jak tego wampira Lestera.- Lestata � poprawi� Simon. � Nazywa� si� Lestat. Zreszt�, to posta� fikcyjna. Poza tym jako� nie zauwa�y�em, �eby� i ty pali�a si� do tego, by powiedzie� swoim przyjacio�om, �e jeste� Nocnym �owc�.- Jakim znowu przyjacio�om? Ty jeste� moim przyjecielem � opad�a na ��ko. � A przecie� tobie powiedzia�am, prawda?- Nie mia�a� wyboru � przekrzywi� g�ow�, przypatruj�c si� jej; �wiat�o odbi�o si� w jego oczach, zmieniaj�c ich kolor na srebrzysty. � B�dzie mi ciebie brakowa�o.- A mnie ciebie � powiedzia�a Clary, chocia� dreszcz nerwowego podniecenia nie pozwala� si� jej skoncentrowa�.Jad� do Idrisu! Zobacz� kraj Nocnych �owc�w, Miasto Szk�a. Uratuj� mam�. I b�d� z Jasem.Oczy Simona rozb�ys�y jakby s�ysza� jej my�li, ale jego g�os pozosta� mi�kki.- Wyt�umacz mi jeszcze raz, dlaczego w�a�nie ty musisz tam jecha�? Dlaczego Madeleine albo Jace nie mog� si� tym zaj��?- Moja mama jest w �pi�czce, bo rzuci� na ni� zakl�cie pewien czarnoksi�nik � Ragnor Fell. Madeleine twierdzi, �e musimy go odnale�� je�li chcemy je cofn��. On nie zna Madeleine. Ale za to zna� moj� mam�, a Madeleine uwa�a, �e on mi zaufa bo j� przypominam. Luke nie mo�e i�� tam ze mn�. M�g�by uda� si� do Idrisu ale okazuje si�, �e do tego by�aby potrzebna zgoda Clave, a oni jej nie wyra��. Nie m�w mu o tym, prosz� � nie jest zadowolony z faktu, �e musi mnie tam pu�ci� sam�. Gdyby nie zna� Madeleine, to pewnie nigdy nie pozwoli�by mi tam i��.- Przecie� Lightwoodowie te� tam b�d�. I Jace. Pomog� ci. To znaczy, Jace powiedzia�, �e ci pomo�e, prawda? Nie przeszkadza mu, �e idziesz tam sama?- Oczywi�cie, �e mi pomo�e � odpar�a Clary. � I wcale mu to nie przeszkadza.K�ama�a.Po rozmowie z Madeleine, Clary posz�a prosto do Instytutu. Jace by� pierwsz� osob�, kt�rej ujawni�a sekret matki, zanim powiedzia�a o wszystkim Luke�owi. Sta� i patrzy� na ni�, bledn�c coraz bardziej w miar� jak opowiada�a, zupe�nie jakby chcia�a spu�ci� z niego ca�� krew z dr�cz�c� powolno�ci�.- Nigdzie nie idziesz � oznajmi� na koniec. � Nawet gdybym musia� ci� zwi�za� i pilnowa�, zanim wybijesz sobie z g�owy podobn� bzdur�, nie p�jdziesz do Idrisu.Clary poczu�a si� jakby j� spoliczkowa�. My�la�a, �e b�dzie uradowany. Przylecia�a taki kawa� ze szpitala prosto do Instytutu �eby mu to powiedzie�, ale on tylko gapi� si� na ni� z morderczym wyrazem twarzy.- Ale wy idziecie.- Tak. Musimy. Rada wezwa�a do siebie ka�dego cz�onka Clave na narad� w Idrisie. Zdecyduj�, co dalej robi� z Valentinem, a skoro to my widzieli�my go jako ostatni...Clary nie zwr�ci�a na to uwagi.- Skoro wy idziecie, czemu nie mog� p�j�� z wami?Prostota tego pytania sprawi�a, �e w�ciek� si� jeszcze bardziej.- Nie jeste� tam bezpieczna.- To tam w og�le jest bezpiecznie? W zesz�ym miesi�cu pr�bowano mnie zabi� chyba z tuzin razy, za ka�dym razem w Nowym Yorku.- Tylko dlatego, �e Valentine skupi� si� na dw�ch Darach Anio�a, kt�re tu by�y � wyt�umaczy� Jace przez zaci�ni�te z�by. � Teraz skupi si� na Idris, wszyscy to wiemy...- Akurat tego mo�emy si� najbardziej spodziewa� � powiedzia�a Maryse Lightwood.Sta�a ukryta w ciemnym korytarzu, niewidoczna z miejsca gdzie stali. Poruszy�a si� i stan�a w jaskrawym �wietle w przej�ciu. Uwidoczni�o ono bruzdy na jej twarzy �wiadcz�ce o wyczerpaniu. Jej m��, Robert Lightwood, zosta� raniony przez truj�cego demona w zesz�ym tygodniu i wymaga� sta�ej opieki. Clary wyobra�a�a sobie jak Maryse musi by� zm�czona.- Poza tym, Clave chce pozna� Clariss�. Dobrze o tym wiesz.- Clave mo�e si� chrzani�.- Jace � upomnia�a go Maryse autentycznym rodzicielskim tonem. � Zachowuj si�.- Clave chce mn�stwa rzeczy � poprawi� si� Jace. � Co nie znaczy, �e musi je dosta�.Maryse obrzuci�a go takim spojrzeniem jakby doskonale zdawa�a sobie spraw� o czym m�wi� i nie pochwala�a tego.- W wi�kszo�ci przypadk�w Clave si� nie myli, Jace. Nie ma nic z�ego w tym, �e chc� z ni� porozmawia�, zw�aszcza po tym przez co przesz�a. Mog�aby im opowiedzie�...- Ja powiem im wszystko co chcieliby wiedzie� � odpar� Jace.Maryse westchn�a i przenios�a spojrzenie na Clary.- Wi�c masz zamiar uda� si� do Idris, tak?- Tylko na kilka dni. Nie b�d� sprawia� �adnych k�opot�w � powiedzia�a Clary, patrz�c b�agalnie na Jace�a ponad jego p�on�cym spojrzeniem utkwionym w Maryse. � Przysi�gam.- Nie chodzi o to, czy wpadniesz w jakie� tarapaty; chodzi o to, czy bedziesz sk�onna spotka� si� z Clave gdy ju� tam dotrzesz. Chc� z tob� porozmawia�. Je�li odm�wisz to w�tpi� czy uda si� na zyska� pozwolenie na sprowadzenie ci� z powrotem do nas.- Nie... � zacz�� Jace, ale Clary mu przerwa�a.- Spotkam si� z Clave � powiedzia�a, mimo �e poczu�a zimny dreszcz przechodz�cy po krzy�u. Jedynym przedstawicielem Clave jakiego zna�a by�a Inkwizytorka, kt�ra zreszt� nie by�a do nie zbyt przyja�nie nastawiona.Maryse rozmasowa�a skronie.- No to ustalone � powiedzia�a sil�c si� na spok�j, cho� osi�gn�a efekt odwrotny od zamierzonego; ton jej g�osu by� r�wnie napi�ty co napr�ona struna. � Jace, odprowad� Clary do wyj�cia i przyjd� do biblioteki. Musimy porozmawia�.Znikn�a w mroku bez s�owa po�egnania. Clary patrzy�a w �lad za ni�, czuj�c jak �y�y nape�nia jej lodowata woda. Alec i Isabelle byli przywi�zani do matki a ona by�a pewna, �e Maryse nie jest wcale taka z�a, mimo �e nie bywa�a szczeg�lnie przyjemna w obyciu.Usta Jace�a zacisn�y si� w w�sk� kresk�.- No i popatrz co narobi�a�.- Musz� jecha� do Idrisu, nawet je�li tego nie rozumiesz � odpar�a Clary. � Jestem to winna swojej mamie.- Maryse zbyt mocno wierzy w Clave � odparowa� Jace. � Wierzy, �e s� idealni, a ja nie mog� utwiedzi� jej w tym przekonaniu, bo... � urwa� gwa�townie.- Bo tak powiedzia�by Valentine.Spodziewa�a si� wybuchu ale jedyne co us�ysza�a to �Nikt nie jest idealny�. Jace wyci�gn�� r�k� i palcem wskazuj�cym wcisn�� przycisk windy.- Nawet Clave.Clary skrzy�owa�a ramiona na piersi.- Czy to dlatego nie chcesz �ebym tam sz�a? Dlatego, �e to nie do ko�ca bezpieczne? � prze�kn�a g�o�no. � Dlatego...Dlatego, �e powiedzia�e�, �e ju� nic do mnie nie czujesz, co jest dziwne, bo ja ci�gle czuj� co� do ciebie? I za�o�� si�, �e o tym wiesz.- Mo�e dlatego, �e nie chc� �eby moja ma�a siostrzyczka wsz�dzie za mn� �azi�a? � w jego g�osie d�wi�cza�a ostra nuta, �wiadcz�ca o drwinie i czym� jeszcze.Winda zjecha�a z brz�kiem. Clary wesz�a do �rodka i odwr�ci�a si� twarz� do Jace�a.- Nie jad� tam dlatego, �e ty tam b�dziesz. Jad� �eby pom�c mojej mamie. Naszej mamie. Musz� jej pom�c. Nie rozumiesz? Je�li tego nie zrobi�, ona mo�e si� ju� nigdy nie obudzi�. Przynajmniej m�g�by� udawa�, �e ci na tym zale�y.Jace po�o�y� r�ce na jej ramionach, muskaj�c nag� sk�r� nad brzegiem ko�nierza, co przyprawi�o j� o dreszcz. Chc�c nie chc�c Clary za... [ Pobierz całość w formacie PDF ]