[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cartland Barbara
Polowanie na męża
Nagle, gdy próbowała wyswobodzić ręce, aby go odepchnąć,
doznała jakiegoś dziwnego wrażenia, jakby przeszyła ją
błyskawica. Było to prawie bolesne w swej intensywności, lecz
jednocześnie zachwycające. Zanim jednak zdała sobie sprawę ze
swych odczuć i zdołała pomyśleć o nich, zaczęła go odpychać.
Nie miała jednak dość siły, a sir Tancred trzymał ją mocno,
z ustami na jej ustach i ramionami obejmującymi ją tak ciasno,
ze nie mogła się poruszyć...
I wtedy z całej siły nadepnęła obcasem na stopę sir
Tancreda.
ROZDZIAŁ 1
Rok 1816
— Znalazłam wyjście!
Drzwi jadalni otworzyły się gwałtownie i mówiąca te słowa
wbiegła do pokoju.
— Leżałam w nocy, nie śpiąc, i rozmyślałam. I teraz wiem już
dokładnie, co powinnyśmy zrobić.
Dwie młode dziewczyny siedzące przy stole zwróciły się w jej
stronę i dwie pary błyszczących oczu spojrzały na nią z
zaciekawieniem.
— Co wymyśliłaś, Andrino? Powiedz!
Andrina podeszła do stołu i usiadła u jego szczytu. Patrząc na te
trzy siedzące razem siostry, trudno było sobie wyobrazić, że
gdziekolwiek na świecie mogą istnieć trzy dziewczyny równie piękne
i jednocześnie tak różne.
Andrina była z nich najstarsza i najmniej rzucająca się w oczy.
Druga z kolei, Cheryl, mająca osiemnaście i pół roku, była tak piękna,
że ludzie, widząc ją po raz pierwszy, milkli z podziwu nad jej urodą.
Miała włosy złote jak dojrzałe zboże, błękitne, świetliste oczy i biało-
różową cerę, przywodzącą nieodmiennie na myśl truskawki ze
śmietaną. A co więcej, miała szczupłą, zgrabną sylwetkę i poruszała
się z wielką gracją.
Sharon, najmłodsza z sióstr, podobna do ojca, była brunetką z
cerą białą jak płatki magnolii i błękitnymi oczami, które czasem
wydawały się fiołkowe. Pułkownik Maldori mawiał, że Sharon wzięła
urodę po ich hiszpańskim przodku, który występował gdzieś tam w
ich drzewie genealogicznym.
Lecz jakiegokolwiek przodka przypominała, Sharon była
prześliczną panną, a w dodatku najweselszą i najdowcipniejszą z całej
trójki. Wszystko ją bawiło i była nienasycenie ciekawa życia i ludzi.
Tęskniła za wirem życia towarzyskiego, o którym czytała w pismach
dla pań, a czasem w poważniejszym dzienniku
Morning Post,
który
codziennie otrzymywał jej ojciec.
Andrina mogłaby zwrócić uwagę swoją urodą w każdym
towarzystwie, gdyby nie było tam jej sióstr; można ją było uznać za
coś pośredniego między nimi, ponieważ jej włosy nie były ani jasne,
ani ciemne.
— Myszowata — mówiła o sobie pogardliwie, lecz jej matka
utrzymywała z przekonaniem, że właśnie kolory cienia przynoszą
ukojenie i ochronę ludziom zmęczonym oślepiającym światłem
słońca.
Odpowiednio do koloru włosów, Andrina miała szare oczy, które
w pewnym oświetleniu wydawały się zielone. Myślała czasem ze
smutkiem, że gdyby natura była dla niej łaskawsza, dałaby jej rude
włosy dla lepszego efektu. Za to jej twarz miała wyraz słodyczy,
jakiego nie miała żadna z jej sióstr.
Ponieważ była najstarsza, zmuszała się, aby być praktyczną i
rozsądną, a po śmierci matki przed pięcioma laty, choć miała
wówczas zaledwie piętnaście lat, przejęła rządy nad całym domem.
Ich ojciec chorował przez ostatnie dwa lata swego życia; Cheryl i
Sharon były bardzo młode, więc na Andrinę spadły obowiązki pani
domu, gospodyni, pielęgniarki, nauczycielki i dziewczyny do
wszystkiego.
Dziewczęta uczyły się pod kierunkiem guwernantki, która
dochodziła ze wsi. Ale to Andrina, pamiętając wszystko, czego
nauczyła ją matka, przekazywała siostrom swą wiedzę, wpajała w
Sharon i Cheryl doskonałe maniery, które według pani Maldon były
nieodzowne dla młodych dam, zasady etykiety, których należy
przestrzegać, i wszystkie zalety, które, jak sądziła Andrina, jej matka
życzyłaby sobie widzieć u każdej ze swych córek.
Łatwo jej było nimi kierować, nie tylko dlatego, że ją kochały, ale
także dlatego, iż Cheryl była z natury zbyt łagodna i dobra, aby się
przeciwstawić czemukolwiek, co jej proponowano, a Sharon, z kolei,
wykazywała wiele ambicji. To właśnie Sharon podsunęła starszej
siostrze myśl, nad którą głowiła się całą noc i którą wyjawiła teraz w
wielkim podnieceniu.
— Zdecydowałam, że muszę natychmiast pojechać do Londynu.
— Do Londynu? — wykrzyknęła Sharon. — Ale po co? I
dlaczego ty?
— Zaraz wam powiem — odpowiedziała Andrina, nalewając
sobie kawy z dzbanka stojącego na stole. Po chwili ciągnęła dalej:
— Myślałam w nocy o tym, co mi powiedziałaś, Sharon.
— Powiedziałam — wtrąciła Sharon — że jeśli panny Gunning
podbiły Londyn i zrobiły tak świetną karierę, my możemy zrobić to
samo. A w dodatku jest nas trzy!
— Powiedziałaś też — zauważyła Cheryl — że według ciebie
jestem ładniejsza niż Elżbieta Gunning, a Andrina jest równie ładna
jak Maria.
— Tak powiedziałam — przyznała Sharon. — Ale ja...
— I o tym właśnie myślałam — przerwała jej Andrina. — To jest
absolutna prawda. Jesteście obie bardzo ładne, o wiele ładniejsze ode
mnie — ale ja powinnam pojechać, aby się wami opiekować.
Przerwała, a po chwili mówiła dalej:
— Rozważmy naszą sytuację. Nie będziemy w stanie żyć tutaj we
względnym komforcie, nie mówiąc już o luksusach, mając tylko to, co
nam ojciec zostawił.
— To znaczy ile, dokładnie? — spytała Sharon.
Andrina zaczerpnęła głęboko powietrza.
— Niecałe dwieście funtów rocznie — rzekła. — Jesteśmy
właścicielkami domu, ale wymaga on wielu napraw. Nie wydaje mi
się też, abyśmy mogły utrzymać więcej niż jednego konia, jeśli mamy
same się ubrać i wyżywić.
Zapadła cisza, podczas której siostry patrzyły na Andrinę z
niepokojem.
— I wtedy, gdy uznałam, że nasza sytuacja jest rozpaczliwa —
kontynuowała Andrina — znalazłam wyjście!
— Jakie, Andrino? — spytała Sharon. — Powiedz nam, prędko!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
Cartland Barbara
Polowanie na męża
Nagle, gdy próbowała wyswobodzić ręce, aby go odepchnąć,
doznała jakiegoś dziwnego wrażenia, jakby przeszyła ją
błyskawica. Było to prawie bolesne w swej intensywności, lecz
jednocześnie zachwycające. Zanim jednak zdała sobie sprawę ze
swych odczuć i zdołała pomyśleć o nich, zaczęła go odpychać.
Nie miała jednak dość siły, a sir Tancred trzymał ją mocno,
z ustami na jej ustach i ramionami obejmującymi ją tak ciasno,
ze nie mogła się poruszyć...
I wtedy z całej siły nadepnęła obcasem na stopę sir
Tancreda.
ROZDZIAŁ 1
Rok 1816
— Znalazłam wyjście!
Drzwi jadalni otworzyły się gwałtownie i mówiąca te słowa
wbiegła do pokoju.
— Leżałam w nocy, nie śpiąc, i rozmyślałam. I teraz wiem już
dokładnie, co powinnyśmy zrobić.
Dwie młode dziewczyny siedzące przy stole zwróciły się w jej
stronę i dwie pary błyszczących oczu spojrzały na nią z
zaciekawieniem.
— Co wymyśliłaś, Andrino? Powiedz!
Andrina podeszła do stołu i usiadła u jego szczytu. Patrząc na te
trzy siedzące razem siostry, trudno było sobie wyobrazić, że
gdziekolwiek na świecie mogą istnieć trzy dziewczyny równie piękne
i jednocześnie tak różne.
Andrina była z nich najstarsza i najmniej rzucająca się w oczy.
Druga z kolei, Cheryl, mająca osiemnaście i pół roku, była tak piękna,
że ludzie, widząc ją po raz pierwszy, milkli z podziwu nad jej urodą.
Miała włosy złote jak dojrzałe zboże, błękitne, świetliste oczy i biało-
różową cerę, przywodzącą nieodmiennie na myśl truskawki ze
śmietaną. A co więcej, miała szczupłą, zgrabną sylwetkę i poruszała
się z wielką gracją.
Sharon, najmłodsza z sióstr, podobna do ojca, była brunetką z
cerą białą jak płatki magnolii i błękitnymi oczami, które czasem
wydawały się fiołkowe. Pułkownik Maldori mawiał, że Sharon wzięła
urodę po ich hiszpańskim przodku, który występował gdzieś tam w
ich drzewie genealogicznym.
Lecz jakiegokolwiek przodka przypominała, Sharon była
prześliczną panną, a w dodatku najweselszą i najdowcipniejszą z całej
trójki. Wszystko ją bawiło i była nienasycenie ciekawa życia i ludzi.
Tęskniła za wirem życia towarzyskiego, o którym czytała w pismach
dla pań, a czasem w poważniejszym dzienniku
Morning Post,
który
codziennie otrzymywał jej ojciec.
Andrina mogłaby zwrócić uwagę swoją urodą w każdym
towarzystwie, gdyby nie było tam jej sióstr; można ją było uznać za
coś pośredniego między nimi, ponieważ jej włosy nie były ani jasne,
ani ciemne.
— Myszowata — mówiła o sobie pogardliwie, lecz jej matka
utrzymywała z przekonaniem, że właśnie kolory cienia przynoszą
ukojenie i ochronę ludziom zmęczonym oślepiającym światłem
słońca.
Odpowiednio do koloru włosów, Andrina miała szare oczy, które
w pewnym oświetleniu wydawały się zielone. Myślała czasem ze
smutkiem, że gdyby natura była dla niej łaskawsza, dałaby jej rude
włosy dla lepszego efektu. Za to jej twarz miała wyraz słodyczy,
jakiego nie miała żadna z jej sióstr.
Ponieważ była najstarsza, zmuszała się, aby być praktyczną i
rozsądną, a po śmierci matki przed pięcioma laty, choć miała
wówczas zaledwie piętnaście lat, przejęła rządy nad całym domem.
Ich ojciec chorował przez ostatnie dwa lata swego życia; Cheryl i
Sharon były bardzo młode, więc na Andrinę spadły obowiązki pani
domu, gospodyni, pielęgniarki, nauczycielki i dziewczyny do
wszystkiego.
Dziewczęta uczyły się pod kierunkiem guwernantki, która
dochodziła ze wsi. Ale to Andrina, pamiętając wszystko, czego
nauczyła ją matka, przekazywała siostrom swą wiedzę, wpajała w
Sharon i Cheryl doskonałe maniery, które według pani Maldon były
nieodzowne dla młodych dam, zasady etykiety, których należy
przestrzegać, i wszystkie zalety, które, jak sądziła Andrina, jej matka
życzyłaby sobie widzieć u każdej ze swych córek.
Łatwo jej było nimi kierować, nie tylko dlatego, że ją kochały, ale
także dlatego, iż Cheryl była z natury zbyt łagodna i dobra, aby się
przeciwstawić czemukolwiek, co jej proponowano, a Sharon, z kolei,
wykazywała wiele ambicji. To właśnie Sharon podsunęła starszej
siostrze myśl, nad którą głowiła się całą noc i którą wyjawiła teraz w
wielkim podnieceniu.
— Zdecydowałam, że muszę natychmiast pojechać do Londynu.
— Do Londynu? — wykrzyknęła Sharon. — Ale po co? I
dlaczego ty?
— Zaraz wam powiem — odpowiedziała Andrina, nalewając
sobie kawy z dzbanka stojącego na stole. Po chwili ciągnęła dalej:
— Myślałam w nocy o tym, co mi powiedziałaś, Sharon.
— Powiedziałam — wtrąciła Sharon — że jeśli panny Gunning
podbiły Londyn i zrobiły tak świetną karierę, my możemy zrobić to
samo. A w dodatku jest nas trzy!
— Powiedziałaś też — zauważyła Cheryl — że według ciebie
jestem ładniejsza niż Elżbieta Gunning, a Andrina jest równie ładna
jak Maria.
— Tak powiedziałam — przyznała Sharon. — Ale ja...
— I o tym właśnie myślałam — przerwała jej Andrina. — To jest
absolutna prawda. Jesteście obie bardzo ładne, o wiele ładniejsze ode
mnie — ale ja powinnam pojechać, aby się wami opiekować.
Przerwała, a po chwili mówiła dalej:
— Rozważmy naszą sytuację. Nie będziemy w stanie żyć tutaj we
względnym komforcie, nie mówiąc już o luksusach, mając tylko to, co
nam ojciec zostawił.
— To znaczy ile, dokładnie? — spytała Sharon.
Andrina zaczerpnęła głęboko powietrza.
— Niecałe dwieście funtów rocznie — rzekła. — Jesteśmy
właścicielkami domu, ale wymaga on wielu napraw. Nie wydaje mi
się też, abyśmy mogły utrzymać więcej niż jednego konia, jeśli mamy
same się ubrać i wyżywić.
Zapadła cisza, podczas której siostry patrzyły na Andrinę z
niepokojem.
— I wtedy, gdy uznałam, że nasza sytuacja jest rozpaczliwa —
kontynuowała Andrina — znalazłam wyjście!
— Jakie, Andrino? — spytała Sharon. — Powiedz nam, prędko!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]