[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Albert CamusUpadek(Prze�o�y�a: Joanna Guze)1Czy mog� zaproponowa� panu swoje us�ugi, je�li nie wyda si� to panu natr�ctwem? Obawiam si�, �e szacowny goryl, kt�ry czuwa nad losami tego lokalu, nie rozumie pana. M�wi tylko po holendersku. Je�li nie pozwoli mi pan wyst�pi� w pa�skiej sprawie, nie odgadnie, �e chcia�by pan ja�owc�wki. Prosz�, o�mielam si� s�dzi�, �e mnie zrozumia�; to skini�cie g�ow� powinno oznacza�, �e poddaje si� moim argumentom. Ju� idzie, spieszy si� z rozumn� powolno�ci�. Ma pan szcz�cie, nie chrz�kn��. Gdy nie chce podawa�, wystarczy mu chrz�kni�cie: nikt nie nalega. By� kr�lem swych humor�w to przywilej wielkich zwierz�t. Ale teraz si� wycofam, szcz�liwy, �em si� panu przyda�. Dzi�kuj�, zgodzi�bym si� ch�tnie, gdybym by� pewien, �e si� panu nie naprzykrzam. Pan jest zbyt dobry. Postawi� wi�c m�j kieliszek obok pa�skiego.Ma pan s�uszno��, jego niemota jest og�uszaj�ca. To cisza pierwotnych las�w na�adowana od st�p do g��w. Dziwi mnie niekiedy up�r, z jakim nasz milcz�cy przyjaciel d�sa si� na j�zyki cywilizowane. Z racji swego zawodu go�ci marynarzy z wszystkich kraj�w w tym amsterdamskim barze, kt�ry nie wiadomo dlaczego nazwa� "Mexico-City". Zgodzi si� pan, �e przy tego rodzaju obowi�zkach ignorancja nie bardzo jest na r�k�. Niech pan wyobrazi sobie cz�owieka z Cro-Magnon w roli pensjonariusza wie�y Babel! Co najmniej czu�by si� tam obco. Ale nie, ten cz�owiek nie czuje si� obco, idzie swoj� drog�, nic mu nie przeszkadza. W jednym z nielicznych zda�, jakie s�ysza�em z jego ust, o�wiadczy�, �e chodzi o to, by wzi�� lub zostawi�. Co nale�a�oby wzi�� lub zostawi�? Niew�tpliwie jego samego. Wyznam panu, �e czuj� poci�g do tych istot, ca�ych z jednej bry�y. Je�li si� du�o rozmy�la�o o cz�owieku - z zawodu lub z powo�ania - odczuwa si� niekiedy nostalgi� za prymitywami. Nie ma w nich �adnych utajonych my�li.Prawd� m�wi�c, nasz gospodarz ma kilka takich my�li, cho� hoduje je w ukryciu. Poniewa� nie rozumie nic z tego, co m�wi si� w jego obecno�ci, sta� si� nieufny. Stad �w wyraz podejrzliwej powagi, jak gdyby przypuszcza� co najmniej, �e co� jest nie w porz�dku mi�dzy lud�mi. Ta dyspozycja sprawia, �e rozmowy nie dotycz�ce jego zawodu staj� si� mniej �atwe. Niech pan na przyk�ad zwr�ci uwag� na pusty czworobok nad jego g�ow�, na �cianie w g��bi - miejsce, gdzie wisia� obraz. Rzeczywi�cie, by� tu obraz, i to szczeg�lnie ciekawy, prawdziwe arcydzie�o. By�em obecny, gdy otrzyma� ten obraz i gdy go odst�pi�. W obu wypadkach zachowa� si� z jednak� nieufno�ci�, po tygodniach prze�uwania. Je�li o to idzie, trzeba przyzna�, �e spo�ecze�stwo zepsu�o nieco szczer� prostot� jego natury.Niech pan zauwa�y, �e go nie os�dzam. Ceni� jego uzasadnion� nieufno�� i podziela�bym j� ch�tnie, gdyby moja rozmowno��, jak pan widzi, nie sta�a temu na przeszkodzie. Niestety, jestem gadu�� i przyja�ni� si� �atwo. Cho� potrafi� zachowa� odpowiedni dystans, wszystkie okazje s� dla mnie dobre. Kiedym mieszka� by� we Francji, nie zdarzy�o mi si�, bym spotka� inteligentnego cz�owieka i od razu nie zawar� z nim bli�szej znajomo�ci. Ach, widz�, �e pana razi ten czas zaprzesz�y. Musz� wyzna�, �e mam do niego s�abo��, jak w og�le do pi�knej mowy. S�abo��, kt�r� mam sobie za z�e, niech mi pan wierzy. Wiem dobrze, �e upodobanie do wykwintnej bielizny nie oznacza tym samym, i� ma si� brudne nogi. A jednak. Styl, tak samo jak popelina, zbyt cz�sto os�ania egzem�. Pocieszam si� powiadaj�c sobie, �e ci, co be�koc�, tak�e nie s� czy�ci. Ale� tak, napijmy si� jeszcze ja�owc�wki.Czy przyjecha� pan na d�ugo do Amsterdamu? Pi�kne miasto, prawda? Fascynuj�ce? Oto przymiotnik, kt�rego nie s�ysza�em od dawna. Odk�d opu�ci�em Pary�, a od tej chwili min�y ju� lata. Ale serce ma swoj� pami�� i nie zapomnia�em naszego pi�knego miasta ani jego bulwar�w nadbrze�nych. Pary� jest prawdziwym z�udzeniem optycznym, wspania�� dekoracj� zamieszka�� przez cztery miliony sylwetek. Blisko pi�� milion�w, wed�ug ostatniego spisu? Prosz�, narobili wi�c dzieci. Wcale si� nie dziwi�. Zawsze wydawa�o mi si�, �e nasi ziomkowie maj� dwie nami�tno�ci: idee i nierz�d. Na o�lep, �e tak powiem. Strze�my si� zreszt� przed pot�pianiem; nie s� jedyni, ca�a Europa jest w tym samym miejscu. My�l� sobie czasem, co powiedz� o nas przyszli historycy. Jedno zdanie wystarczy dla nowoczesnego cz�owieka: uprawia� nierz�d i czyta� dzienniki. Po tej t�giej definicji temat, je�li wolno mi to powiedzie�, b�dzie wyczerpany.Holendrzy, o nie, Holendrzy s� o wiele mniej nowocze�ni! Maj� czas, niech pan na nich spojrzy. Co robi�? C�, ci panowie �yj� z pracy tych pa�. S� to zreszt�, samcy i samice, bardzo mieszcza�skie istoty, kt�re przysz�y tu, jak zwykle, z mitomanii lub z g�upoty. S�owem, z nadmiaru lub z braku wyobra�ni. Od czasu do czasu panowie puszczaj� w ruch n� lub rewolwer, ale niech pan nie s�dzi, �e im na tym zale�y. Rola tego wymaga, ot i wszystko, umieraj� ze strachu, wystrzeliwuj�c ostatnie naboje. Co powiedziawszy, uwa�am ich za bardziej moralnych od innych, tych, kt�rzy zabijaj� w gronie rodzinnym, z rutyny. Czy nie zauwa�y� pan, �e nasze spo�ecze�stwo zorganizowa�o si� dla tego rodzaju likwidacji? S�ysza� pan oczywi�cie o tych malutkich rybkach z rzek brazylijskich, kt�re rzucaj� si� tysi�cami na nieostro�nego p�ywaka, w kilka chwil obieraj� go do czysta ma�ymi szybkimi k�sami i zostawiaj� tylko niepokalany szkielet? To w�a�nie jest ich organizacja. "Chce pan mie� przyzwoite �ycie? Jak wszyscy?" Powiada pan: tak, rzecz prosta. Jak�e powiedzie�: nie? "Zgoda. Zostanie pan obrany do czysta. Oto zaw�d, rodzina, zorganizowane rozrywki." I ma�e z�by wpijaj� si� w cia�o a� do ko�ci. Ale jestem niesprawiedliwy., Nie trzeba m�wi�, �e to ich organizacja. Mimo wszystko jest nasza: ten g�r�, kto obierze do czysta drugiego.Wreszcie podaj� nam ja�owc�wk�. Za pa�sk� pomy�lno��. Tak, goryl otworzy� usta, �eby nazwa� mnie doktorem. W tym kraju wszyscy s� doktorami lub profesorami. Ludzie lubi� tu okazywa� respekt, z dobroci albo ze skromno�ci. U nich niegodziwo�� nie jest przynajmniej instytucj� narodow�. Zreszt� nie jestem lekarzem. Je�li chce pan wiedzie�, by�em adwokatem, zanim tu przyjecha�em. Teraz jestem s�dzi�-pokutnikiem.Pozwoli pan, �e si� przedstawi�: Jean-Baptiste Clamence, do pa�skich us�ug. Rad jestem pana pozna�. Pan zapewne zajmuje si� interesami? Mniej wi�cej? Doskona�a odpowied�! I rozumna; we wszystkim jeste�my tylko mniej wi�cej. Prosz�, niech mi pan pozwoli zabawi� si� w detektywa. Jest pan mniej wi�cej w moim wieku, �wiadome oko czterdziestoletniego cz�owieka, kt�ry mniej wi�cej pozna� kr�g rzeczy, jest pan mniej wi�cej dobrze ubrany, to znaczy tak, jak ubieraj� si� u nas, i ma pan g�adkie r�ce. A zatem bourgeois mniej wi�cej! Ale bourgeois wyrafinowany! Z�yma� si� na czas zaprzesz�y po dwakro� dowodzi pa�skiej kultury, poniewa� pan �w czas rozpoznaje i poniewa� u�ycie jego pana dra�ni. Wreszcie wydaj� si� panu zabawny, co, bez pr�no�ci, wskazuje na to, �e ma pan umys� otwarty. Jest pan mniej wi�cej... Ale czy nie wszystko jedno? Zawody interesuj� mnie mniej ni� sekty. Pozwoli pan, �e zadam panu dwa pytania, niech pan nie odpowiada na nie, je�li uzna je pan za niedyskretne. Czy jest pan bogaty? Do pewnego stopnia. Dobrze. Czy podzieli� si� pan swym maj�tkiem z ubogimi? Nie. Jest pan zatem cz�owiekiem, kt�rego nazywam saduceuszem. Je�li nie czytywa� pan Pisma �wi�tego, przyznaj�, �e to panu wiele nie wyja�ni. To panu co� wyja�nia? Zna pan wi�c Pismo �wi�te? Doprawdy pan mnie zaciekawia.Co do mnie... Niech pan sam os�dzi. Z postawy, bar�w i tej twarzy, o kt�rej cz�sto m�wiono mi, �e jest dzika, wygl�dam raczej na gracza w rugby, nieprawda? Ale je�li s�dzi� z rozmowy, trzeba mi przyzna� troch� wyrafinowania. Wielb��d, kt�ry dostarczy� we�ny na m�j p�aszcz, cierpia� niew�tpliwie na �wierzb; w zamian za to mam piel�gnowane paznokcie. Ja tak�e jestem �wiadom, a jednak zaufa�em panu bez �adnej ostro�no�ci, tylko na podstawie pa�skiego wyrazu twarzy. Wreszcie, mimo dobrych manier i pi�knej mowy, jestem bywalcem marynarskich bar�w Zeedijk. No, niech pan nie szuka dalej. M�j zaw�d jest dwoisty jak cz�owiek, ot i wszystko. Powiedzia�em ju� panu, �e jestem s�dzi�-pokutnikiem. Jedna rzecz jest prosta w moim przypadku, nie posiadam nic. Tak, by�em bogaty, nie, nie podzieli�em si� maj�tkiem z ubogimi. Czeg� to dowodzi? �e by�em r�wnie� saduceuszem... O, s�yszy pan syreny portowe? Na Zuyderzee b�dzie mg�a tej nocy.Pan ju� odchodzi? Niech mi pan wybaczy, je�li pana zatrzyma�em. Je�li pan �askaw, prosz� nie p�aci�. Pan jest moim go�ciem w "Mexico-City", jestem szczeg�lnie rad mog�c tu pana podejmowa�. B�d� tu na pewno jutro, jak co wiecz�r, i skorzystam z wdzi�czno�ci� z pa�skiego zaproszenia. Pa�ska droga... A wi�c... Ale czy wyda�oby si� panu niew�a�ciwe, gdybym odprowadzi� pana do portu, co by�oby prostsze? Je�li wyszed�szy st�d okr��y pan dzielnic� �ydowsk�, znajdzie si� pan na pi�knych ulicach, gdzie defiluj� tramwaje na�adowane kwiatami i hucz�c� muzyk�. Pa�ski hotel jest przy jednej z nich, ulica Damrak. Prosz�, pan zechce wyj�� pierwszy. Ja mieszkam w dzielnicy �ydowskiej albo w dzielnicy, kt�ra nazywa�a si� tak a� do chwili, kiedy nasi bracia hitlerowcy oczy�cili teren. Co za pranie! Siedemdziesi�t pi�� tysi�cy �yd�w wywiezionych albo zamordowanych to oczy�ci� teren do cna. Podziwiam t� staranno��, t� metodyczn� cierpliwo��! Kiedy nie ma si� charakteru, trzeba sobie wypracowa� metod�. Tu dokona�a ona cudu, nie ma dw�ch zda�, mieszkam na miejscu jednej z najwi�kszych zbrodni w historii. Mo�e to w�a�nie pozwala mi zrozumie� goryla i jego nieufno��. W ten spos�b mog� walczy� z t� sk�onno�ci� natury, kt�ra popycha mnie nieodparcie ku sympatii. Kiedy widz� now� twarz, kto� we mnie dzwoni na alarm. "Wolniej! Niebezpiecze�stwo!" Nawet przy najwi�kszej sympatii mam si� na baczno�ci.Czy pan wie, �e podczas akcji odwetowej w mojej wsi pewien oficer niemiecki poprosi� najuprzejmiej star� kobiet�, �eby zechcia�a wybra� tego ze swych dw�ch sy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
Albert CamusUpadek(Prze�o�y�a: Joanna Guze)1Czy mog� zaproponowa� panu swoje us�ugi, je�li nie wyda si� to panu natr�ctwem? Obawiam si�, �e szacowny goryl, kt�ry czuwa nad losami tego lokalu, nie rozumie pana. M�wi tylko po holendersku. Je�li nie pozwoli mi pan wyst�pi� w pa�skiej sprawie, nie odgadnie, �e chcia�by pan ja�owc�wki. Prosz�, o�mielam si� s�dzi�, �e mnie zrozumia�; to skini�cie g�ow� powinno oznacza�, �e poddaje si� moim argumentom. Ju� idzie, spieszy si� z rozumn� powolno�ci�. Ma pan szcz�cie, nie chrz�kn��. Gdy nie chce podawa�, wystarczy mu chrz�kni�cie: nikt nie nalega. By� kr�lem swych humor�w to przywilej wielkich zwierz�t. Ale teraz si� wycofam, szcz�liwy, �em si� panu przyda�. Dzi�kuj�, zgodzi�bym si� ch�tnie, gdybym by� pewien, �e si� panu nie naprzykrzam. Pan jest zbyt dobry. Postawi� wi�c m�j kieliszek obok pa�skiego.Ma pan s�uszno��, jego niemota jest og�uszaj�ca. To cisza pierwotnych las�w na�adowana od st�p do g��w. Dziwi mnie niekiedy up�r, z jakim nasz milcz�cy przyjaciel d�sa si� na j�zyki cywilizowane. Z racji swego zawodu go�ci marynarzy z wszystkich kraj�w w tym amsterdamskim barze, kt�ry nie wiadomo dlaczego nazwa� "Mexico-City". Zgodzi si� pan, �e przy tego rodzaju obowi�zkach ignorancja nie bardzo jest na r�k�. Niech pan wyobrazi sobie cz�owieka z Cro-Magnon w roli pensjonariusza wie�y Babel! Co najmniej czu�by si� tam obco. Ale nie, ten cz�owiek nie czuje si� obco, idzie swoj� drog�, nic mu nie przeszkadza. W jednym z nielicznych zda�, jakie s�ysza�em z jego ust, o�wiadczy�, �e chodzi o to, by wzi�� lub zostawi�. Co nale�a�oby wzi�� lub zostawi�? Niew�tpliwie jego samego. Wyznam panu, �e czuj� poci�g do tych istot, ca�ych z jednej bry�y. Je�li si� du�o rozmy�la�o o cz�owieku - z zawodu lub z powo�ania - odczuwa si� niekiedy nostalgi� za prymitywami. Nie ma w nich �adnych utajonych my�li.Prawd� m�wi�c, nasz gospodarz ma kilka takich my�li, cho� hoduje je w ukryciu. Poniewa� nie rozumie nic z tego, co m�wi si� w jego obecno�ci, sta� si� nieufny. Stad �w wyraz podejrzliwej powagi, jak gdyby przypuszcza� co najmniej, �e co� jest nie w porz�dku mi�dzy lud�mi. Ta dyspozycja sprawia, �e rozmowy nie dotycz�ce jego zawodu staj� si� mniej �atwe. Niech pan na przyk�ad zwr�ci uwag� na pusty czworobok nad jego g�ow�, na �cianie w g��bi - miejsce, gdzie wisia� obraz. Rzeczywi�cie, by� tu obraz, i to szczeg�lnie ciekawy, prawdziwe arcydzie�o. By�em obecny, gdy otrzyma� ten obraz i gdy go odst�pi�. W obu wypadkach zachowa� si� z jednak� nieufno�ci�, po tygodniach prze�uwania. Je�li o to idzie, trzeba przyzna�, �e spo�ecze�stwo zepsu�o nieco szczer� prostot� jego natury.Niech pan zauwa�y, �e go nie os�dzam. Ceni� jego uzasadnion� nieufno�� i podziela�bym j� ch�tnie, gdyby moja rozmowno��, jak pan widzi, nie sta�a temu na przeszkodzie. Niestety, jestem gadu�� i przyja�ni� si� �atwo. Cho� potrafi� zachowa� odpowiedni dystans, wszystkie okazje s� dla mnie dobre. Kiedym mieszka� by� we Francji, nie zdarzy�o mi si�, bym spotka� inteligentnego cz�owieka i od razu nie zawar� z nim bli�szej znajomo�ci. Ach, widz�, �e pana razi ten czas zaprzesz�y. Musz� wyzna�, �e mam do niego s�abo��, jak w og�le do pi�knej mowy. S�abo��, kt�r� mam sobie za z�e, niech mi pan wierzy. Wiem dobrze, �e upodobanie do wykwintnej bielizny nie oznacza tym samym, i� ma si� brudne nogi. A jednak. Styl, tak samo jak popelina, zbyt cz�sto os�ania egzem�. Pocieszam si� powiadaj�c sobie, �e ci, co be�koc�, tak�e nie s� czy�ci. Ale� tak, napijmy si� jeszcze ja�owc�wki.Czy przyjecha� pan na d�ugo do Amsterdamu? Pi�kne miasto, prawda? Fascynuj�ce? Oto przymiotnik, kt�rego nie s�ysza�em od dawna. Odk�d opu�ci�em Pary�, a od tej chwili min�y ju� lata. Ale serce ma swoj� pami�� i nie zapomnia�em naszego pi�knego miasta ani jego bulwar�w nadbrze�nych. Pary� jest prawdziwym z�udzeniem optycznym, wspania�� dekoracj� zamieszka�� przez cztery miliony sylwetek. Blisko pi�� milion�w, wed�ug ostatniego spisu? Prosz�, narobili wi�c dzieci. Wcale si� nie dziwi�. Zawsze wydawa�o mi si�, �e nasi ziomkowie maj� dwie nami�tno�ci: idee i nierz�d. Na o�lep, �e tak powiem. Strze�my si� zreszt� przed pot�pianiem; nie s� jedyni, ca�a Europa jest w tym samym miejscu. My�l� sobie czasem, co powiedz� o nas przyszli historycy. Jedno zdanie wystarczy dla nowoczesnego cz�owieka: uprawia� nierz�d i czyta� dzienniki. Po tej t�giej definicji temat, je�li wolno mi to powiedzie�, b�dzie wyczerpany.Holendrzy, o nie, Holendrzy s� o wiele mniej nowocze�ni! Maj� czas, niech pan na nich spojrzy. Co robi�? C�, ci panowie �yj� z pracy tych pa�. S� to zreszt�, samcy i samice, bardzo mieszcza�skie istoty, kt�re przysz�y tu, jak zwykle, z mitomanii lub z g�upoty. S�owem, z nadmiaru lub z braku wyobra�ni. Od czasu do czasu panowie puszczaj� w ruch n� lub rewolwer, ale niech pan nie s�dzi, �e im na tym zale�y. Rola tego wymaga, ot i wszystko, umieraj� ze strachu, wystrzeliwuj�c ostatnie naboje. Co powiedziawszy, uwa�am ich za bardziej moralnych od innych, tych, kt�rzy zabijaj� w gronie rodzinnym, z rutyny. Czy nie zauwa�y� pan, �e nasze spo�ecze�stwo zorganizowa�o si� dla tego rodzaju likwidacji? S�ysza� pan oczywi�cie o tych malutkich rybkach z rzek brazylijskich, kt�re rzucaj� si� tysi�cami na nieostro�nego p�ywaka, w kilka chwil obieraj� go do czysta ma�ymi szybkimi k�sami i zostawiaj� tylko niepokalany szkielet? To w�a�nie jest ich organizacja. "Chce pan mie� przyzwoite �ycie? Jak wszyscy?" Powiada pan: tak, rzecz prosta. Jak�e powiedzie�: nie? "Zgoda. Zostanie pan obrany do czysta. Oto zaw�d, rodzina, zorganizowane rozrywki." I ma�e z�by wpijaj� si� w cia�o a� do ko�ci. Ale jestem niesprawiedliwy., Nie trzeba m�wi�, �e to ich organizacja. Mimo wszystko jest nasza: ten g�r�, kto obierze do czysta drugiego.Wreszcie podaj� nam ja�owc�wk�. Za pa�sk� pomy�lno��. Tak, goryl otworzy� usta, �eby nazwa� mnie doktorem. W tym kraju wszyscy s� doktorami lub profesorami. Ludzie lubi� tu okazywa� respekt, z dobroci albo ze skromno�ci. U nich niegodziwo�� nie jest przynajmniej instytucj� narodow�. Zreszt� nie jestem lekarzem. Je�li chce pan wiedzie�, by�em adwokatem, zanim tu przyjecha�em. Teraz jestem s�dzi�-pokutnikiem.Pozwoli pan, �e si� przedstawi�: Jean-Baptiste Clamence, do pa�skich us�ug. Rad jestem pana pozna�. Pan zapewne zajmuje si� interesami? Mniej wi�cej? Doskona�a odpowied�! I rozumna; we wszystkim jeste�my tylko mniej wi�cej. Prosz�, niech mi pan pozwoli zabawi� si� w detektywa. Jest pan mniej wi�cej w moim wieku, �wiadome oko czterdziestoletniego cz�owieka, kt�ry mniej wi�cej pozna� kr�g rzeczy, jest pan mniej wi�cej dobrze ubrany, to znaczy tak, jak ubieraj� si� u nas, i ma pan g�adkie r�ce. A zatem bourgeois mniej wi�cej! Ale bourgeois wyrafinowany! Z�yma� si� na czas zaprzesz�y po dwakro� dowodzi pa�skiej kultury, poniewa� pan �w czas rozpoznaje i poniewa� u�ycie jego pana dra�ni. Wreszcie wydaj� si� panu zabawny, co, bez pr�no�ci, wskazuje na to, �e ma pan umys� otwarty. Jest pan mniej wi�cej... Ale czy nie wszystko jedno? Zawody interesuj� mnie mniej ni� sekty. Pozwoli pan, �e zadam panu dwa pytania, niech pan nie odpowiada na nie, je�li uzna je pan za niedyskretne. Czy jest pan bogaty? Do pewnego stopnia. Dobrze. Czy podzieli� si� pan swym maj�tkiem z ubogimi? Nie. Jest pan zatem cz�owiekiem, kt�rego nazywam saduceuszem. Je�li nie czytywa� pan Pisma �wi�tego, przyznaj�, �e to panu wiele nie wyja�ni. To panu co� wyja�nia? Zna pan wi�c Pismo �wi�te? Doprawdy pan mnie zaciekawia.Co do mnie... Niech pan sam os�dzi. Z postawy, bar�w i tej twarzy, o kt�rej cz�sto m�wiono mi, �e jest dzika, wygl�dam raczej na gracza w rugby, nieprawda? Ale je�li s�dzi� z rozmowy, trzeba mi przyzna� troch� wyrafinowania. Wielb��d, kt�ry dostarczy� we�ny na m�j p�aszcz, cierpia� niew�tpliwie na �wierzb; w zamian za to mam piel�gnowane paznokcie. Ja tak�e jestem �wiadom, a jednak zaufa�em panu bez �adnej ostro�no�ci, tylko na podstawie pa�skiego wyrazu twarzy. Wreszcie, mimo dobrych manier i pi�knej mowy, jestem bywalcem marynarskich bar�w Zeedijk. No, niech pan nie szuka dalej. M�j zaw�d jest dwoisty jak cz�owiek, ot i wszystko. Powiedzia�em ju� panu, �e jestem s�dzi�-pokutnikiem. Jedna rzecz jest prosta w moim przypadku, nie posiadam nic. Tak, by�em bogaty, nie, nie podzieli�em si� maj�tkiem z ubogimi. Czeg� to dowodzi? �e by�em r�wnie� saduceuszem... O, s�yszy pan syreny portowe? Na Zuyderzee b�dzie mg�a tej nocy.Pan ju� odchodzi? Niech mi pan wybaczy, je�li pana zatrzyma�em. Je�li pan �askaw, prosz� nie p�aci�. Pan jest moim go�ciem w "Mexico-City", jestem szczeg�lnie rad mog�c tu pana podejmowa�. B�d� tu na pewno jutro, jak co wiecz�r, i skorzystam z wdzi�czno�ci� z pa�skiego zaproszenia. Pa�ska droga... A wi�c... Ale czy wyda�oby si� panu niew�a�ciwe, gdybym odprowadzi� pana do portu, co by�oby prostsze? Je�li wyszed�szy st�d okr��y pan dzielnic� �ydowsk�, znajdzie si� pan na pi�knych ulicach, gdzie defiluj� tramwaje na�adowane kwiatami i hucz�c� muzyk�. Pa�ski hotel jest przy jednej z nich, ulica Damrak. Prosz�, pan zechce wyj�� pierwszy. Ja mieszkam w dzielnicy �ydowskiej albo w dzielnicy, kt�ra nazywa�a si� tak a� do chwili, kiedy nasi bracia hitlerowcy oczy�cili teren. Co za pranie! Siedemdziesi�t pi�� tysi�cy �yd�w wywiezionych albo zamordowanych to oczy�ci� teren do cna. Podziwiam t� staranno��, t� metodyczn� cierpliwo��! Kiedy nie ma si� charakteru, trzeba sobie wypracowa� metod�. Tu dokona�a ona cudu, nie ma dw�ch zda�, mieszkam na miejscu jednej z najwi�kszych zbrodni w historii. Mo�e to w�a�nie pozwala mi zrozumie� goryla i jego nieufno��. W ten spos�b mog� walczy� z t� sk�onno�ci� natury, kt�ra popycha mnie nieodparcie ku sympatii. Kiedy widz� now� twarz, kto� we mnie dzwoni na alarm. "Wolniej! Niebezpiecze�stwo!" Nawet przy najwi�kszej sympatii mam si� na baczno�ci.Czy pan wie, �e podczas akcji odwetowej w mojej wsi pewien oficer niemiecki poprosi� najuprzejmiej star� kobiet�, �eby zechcia�a wybra� tego ze swych dw�ch sy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]