[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Cast P. C. Cast KristinDom nocy 11UjawnionaDla wszystkich czytelników, którzy zadawali namintrygujące pytania na temat przeszłości Neferet.Mamy nadzieję, że spodobają się Wam odpowiedzi!PODZIĘKOWANIADziękujemy naszej wspaniałej rodzince z wydawnictwa St. Martin'sPress. Uwielbiamy swojego wydawcę!Raz jeszcze wielkie dzięki dla przyjaciół z naszego rodzinnegomiasta, w szczególności dla Chery Kimiko, Karen Keith i KevinaMarksa za ich entuzjazm, dobry humor i wsparcie. Tulsa jestnajlepszym z miast, a Wasz widok wywołuje uśmiech na naszychtwarzach!Dusty, dzięki za wspólne burze mózgów i wskazywanie kierunku,gdy utknęłam z fabułą. Kocham Cię! A skoro o burzach mózgówmowa — CZ, jesteś bezcenną perłą!Jak zwykle chylimy czoło przed naszą cudowną agentką MeredithBernstein, bez którejDom Nocynigdy by nie powstał.PROLOG— O rany, Zo, frekwencja jest po prostu niesamowita! Więcej tu ludziniż pcheł na starym psie! — Stevie Rae osłoniła oczy dłonią i patrzyłana oświetlony na nowo campus. Dallas był kompletnym palantem, alemusieliśmy przyznać, że połyskujące lampki, którymi obwiesił pnie ikonary dębów, skąpały teren szkoły w magicznym bajkowym blasku.— To jedno z twoich najobrzydliwszych porównań, wieśniaro —prychnęła Afrodyta. — Chociaż nawet celne. Zwłaszcza że mamy tugarść miejscowych polityków, którzy są kompletnymi pasożytami.— Postaraj się być miła — powiedziałam. — A jeśli nie umiesz, toprzynajmniej milcz.— Chcesz powiedzieć, że twój tata burmistrz też przyszedł? — OczyStevie zrobiły się jeszcze większe.— Pewnie tak. Niedawno zauważyłam Cruellę De Mon znaną teżjako Moja Rodzicielka. — Urwała i uniosła brwi. — Powinniśmypilnować zwierzaków z Kociej Budy. Widziałam kilka czarno-białycho wyjątkowo puszystych futerkach.Stevie Rae zassała powietrze.— Cholerka, twoja mama chyba nie zrobiłaby sobie futra zp rawdziwego kota?— Szybciej, niż zdążyłabyś powiedzieć: „Częste piiicie skracażyyycie" — odparła Afrodyta, imitując przeciągłą wymowę Stevie.— Ona żartuje, Stevie. Powiedz jej prawdę. — SzturchnęłamAfrodytę.— No dobra. Matka nie skóruje kociaków. Ani psiaków. Tylko małefoczki i demokratów.Stevie zmarszczyła brwi.— No widzisz, wszystko w porządku. Poza tym przy stoisku KociejBudy jest Damien, a dobrze wiesz, że nigdy by nie pozwolił wyrwaćżadnemu z tych kociaków choćby włoska, a co dopiero pozbawić gocałej sierści — zapewniłam przyjaciółkę, nie pozwalając, by Afrodytazepsuła nam humor. — Szczerze mówiąc, jest lepiej niż w porządku.Zobacz, ile udało nam się zdziałać w tydzień z małym hakiem.Westchnęłam z ulgą, kontemplując sukces naszej akcji, i powiodłamspojrzeniem po zatłoczonym terenie szkoły. Stevie Rae, Shaylin,Shaunee, Afrodyta i ja zajmowałyśmy się stoiskiem z wypiekami (amama Stevie z paroma przyjaciółkami z komitetu rodzicielskiegokręciły się w tłumie i częstowały zebranych kawałkami naszychciasteczek z czekoladą, których sprzedawałyśmy dosłownie miliony).Nasze stoisko mieściło się w pobliżu posągu Nyks, więc doskonaleogarniałyśmy wzrokiem cały teren. Uśmiechnęłam się na widokdługiej kolejki przed stoiskiem babci z lawendą. Niedaleko niejTanatos postawiła stoliki, przy których garstka ludzi przygotowywałapodania o pracę.Pośrodku campusu stały dwa ogromne otwarte srebrno-białe namioty,również obwieszone mrugającymi lampkami Dallasa. W jednym z nichStark, Darius i Synowie Ereba robili pokazy posługiwania się bronią.Stark uczył właśnie jakiegoś chłopca, jak należy trzymać łuk. Wpewnej chwili podniósł wzrok i nasze spojrzenia się spotkały.Wymieniliśmy krótkie porozumiewawcze uśmiechy, po czym Starkwrócił do pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
//-->Cast P. C. Cast KristinDom nocy 11UjawnionaDla wszystkich czytelników, którzy zadawali namintrygujące pytania na temat przeszłości Neferet.Mamy nadzieję, że spodobają się Wam odpowiedzi!PODZIĘKOWANIADziękujemy naszej wspaniałej rodzince z wydawnictwa St. Martin'sPress. Uwielbiamy swojego wydawcę!Raz jeszcze wielkie dzięki dla przyjaciół z naszego rodzinnegomiasta, w szczególności dla Chery Kimiko, Karen Keith i KevinaMarksa za ich entuzjazm, dobry humor i wsparcie. Tulsa jestnajlepszym z miast, a Wasz widok wywołuje uśmiech na naszychtwarzach!Dusty, dzięki za wspólne burze mózgów i wskazywanie kierunku,gdy utknęłam z fabułą. Kocham Cię! A skoro o burzach mózgówmowa — CZ, jesteś bezcenną perłą!Jak zwykle chylimy czoło przed naszą cudowną agentką MeredithBernstein, bez którejDom Nocynigdy by nie powstał.PROLOG— O rany, Zo, frekwencja jest po prostu niesamowita! Więcej tu ludziniż pcheł na starym psie! — Stevie Rae osłoniła oczy dłonią i patrzyłana oświetlony na nowo campus. Dallas był kompletnym palantem, alemusieliśmy przyznać, że połyskujące lampki, którymi obwiesił pnie ikonary dębów, skąpały teren szkoły w magicznym bajkowym blasku.— To jedno z twoich najobrzydliwszych porównań, wieśniaro —prychnęła Afrodyta. — Chociaż nawet celne. Zwłaszcza że mamy tugarść miejscowych polityków, którzy są kompletnymi pasożytami.— Postaraj się być miła — powiedziałam. — A jeśli nie umiesz, toprzynajmniej milcz.— Chcesz powiedzieć, że twój tata burmistrz też przyszedł? — OczyStevie zrobiły się jeszcze większe.— Pewnie tak. Niedawno zauważyłam Cruellę De Mon znaną teżjako Moja Rodzicielka. — Urwała i uniosła brwi. — Powinniśmypilnować zwierzaków z Kociej Budy. Widziałam kilka czarno-białycho wyjątkowo puszystych futerkach.Stevie Rae zassała powietrze.— Cholerka, twoja mama chyba nie zrobiłaby sobie futra zp rawdziwego kota?— Szybciej, niż zdążyłabyś powiedzieć: „Częste piiicie skracażyyycie" — odparła Afrodyta, imitując przeciągłą wymowę Stevie.— Ona żartuje, Stevie. Powiedz jej prawdę. — SzturchnęłamAfrodytę.— No dobra. Matka nie skóruje kociaków. Ani psiaków. Tylko małefoczki i demokratów.Stevie zmarszczyła brwi.— No widzisz, wszystko w porządku. Poza tym przy stoisku KociejBudy jest Damien, a dobrze wiesz, że nigdy by nie pozwolił wyrwaćżadnemu z tych kociaków choćby włoska, a co dopiero pozbawić gocałej sierści — zapewniłam przyjaciółkę, nie pozwalając, by Afrodytazepsuła nam humor. — Szczerze mówiąc, jest lepiej niż w porządku.Zobacz, ile udało nam się zdziałać w tydzień z małym hakiem.Westchnęłam z ulgą, kontemplując sukces naszej akcji, i powiodłamspojrzeniem po zatłoczonym terenie szkoły. Stevie Rae, Shaylin,Shaunee, Afrodyta i ja zajmowałyśmy się stoiskiem z wypiekami (amama Stevie z paroma przyjaciółkami z komitetu rodzicielskiegokręciły się w tłumie i częstowały zebranych kawałkami naszychciasteczek z czekoladą, których sprzedawałyśmy dosłownie miliony).Nasze stoisko mieściło się w pobliżu posągu Nyks, więc doskonaleogarniałyśmy wzrokiem cały teren. Uśmiechnęłam się na widokdługiej kolejki przed stoiskiem babci z lawendą. Niedaleko niejTanatos postawiła stoliki, przy których garstka ludzi przygotowywałapodania o pracę.Pośrodku campusu stały dwa ogromne otwarte srebrno-białe namioty,również obwieszone mrugającymi lampkami Dallasa. W jednym z nichStark, Darius i Synowie Ereba robili pokazy posługiwania się bronią.Stark uczył właśnie jakiegoś chłopca, jak należy trzymać łuk. Wpewnej chwili podniósł wzrok i nasze spojrzenia się spotkały.Wymieniliśmy krótkie porozumiewawcze uśmiechy, po czym Starkwrócił do pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]