[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Carole Mortimer
Gwiazdkowe przyjęcie
Tłumaczyła
Urszula Szczepańska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Kopciuszek pojedzie na bal! – zawołał od progu
kuchni Toby. Na jego chłopi˛co sympatycznej twa-
rzy malował si˛ wyraz triumfu. – Ale pierwsza osoba,
kt´ ra nazwie mnie Dobra
˛
Wr´ ˙ka
˛
, dostanie w sk´ r
˛
!
Ellie spojrzała na niego zza gazety i odsun˛ła si˛
z krzesłem od kuchennego stołu.
– Toby, zn´ w wpadłe´ po pracy do pubu? – spyta-
ła podejrzliwie. Jej brat miał dziwnie błyszcza˛ce oczy
im´ wił co´ bez sensu!
– I to ma by´ całe podzi˛kowanie za to, ˙e poma-
gam ci wybrna˛´ z tarapat´ w – zarzut nietrze´wo´ci!
– Wszedł do kuchni z szerokim u´miechem na ustach,
zostawiaja˛c za soba˛ otwarte drzwi, mimo ˙e w pro-
gnozach pogody na wiecz´ r zapowiadano ´nieg.
– Przynajmniej zamknij za soba˛ drzwi, Toby.
– Mimowolnie wzdrygn˛ła si˛ z zimna.
– Ellie, nie słyszała´, co powiedziałem? – Pod-
ni´ sł ja˛ z krzesłai,´mieja˛c si˛, zawirował z nia˛
w ciasnej kuchni.
– Toby, przesta´ !
– Ellie, poprosiłem go i powiedział,˙e nie ma
sprawy. Zgodził si˛,mo˙esz w to uwierzy´?M´ wiłem
6
CAROLE MORTIMER
ci, ˙etoprzyzwoityfacet.– Toby uwolnił ja˛zu´cisku.
– Wpadnie do nas jeszcze dzisiaj, ˙eby ustali´ szcze-
g´ły – o´wiadczył rado´nie. – Czy to nie...
– Toby, przesta´ bzdurzy´ i powiedz mi spokoj-
nie, kogo poprosiłe´ o co...
– Poprosiłem Patricka, ˙eby poszedł z toba
˛
na t
˛
firmowa˛ imprez˛ gwiazdkowa˛.
– Patricka... – powt´ rzyła jak echo mdleja˛cym
głosem.
– Patricka McGratha. Mojego szefa. Pami˛tasz?
Rozmawiali´my w weekend o twoich kłopotach i po-
wiedziała´,˙e przydałby ci do towarzystwa kto´ tak
przebojowy jak Patrick.
˙
e mogłaby´ w ten spos´ b...
– Toby, ale to nie było na serio – przerwała
mu, kompletnie osłupiała, opadaja˛c z powrotem na
krzesło. Jej brat był tylko o rok od niej młodszy,
ale czasami – jak teraz – miała wra˙enie, ˙eco
najmniej o dziesi˛´ lat!
Przed´wia˛teczny bankiet zbli˙ał si˛ wielkimi kro-
kami, a w tym roku, po niedawnym zerwaniu Ellie
z Garethem, młodszym partnerem w firmie prawni-
czej, w kt´ rej pracowali oboje, czekałaj˛ z tej okazji
ci˛˙ka pr´ ba. Nie pojawiaja˛c si˛ na bankiecie, stwo-
rzyłaby wra˙enie, ˙e jest zbyt wielkim tch´ rzem,
˙eby znie´´ obecno´´ Garetha i jego nowej dziew-
czyny. Ale gdyby poszła sama, wygla˛dałoby na to, ˙e
wcia˛˙ wzdycha do Garetha. Co zdecydowanie mija-
łoby si˛ z prawda˛!
To dlatego w ostatnia˛ niedziel˛, kiedy zasiedzieli
si
˛
z Tobym przy kolacji, Ellie wypiła o jeden kieli-
GWIAZDKOWE PRZYJE˛CIE
7
szek wina za du˙o i powiedziała, ˙e potrzebuje kogo´
takiego jak Patrick McGrath, zamo˙ny i przedsi
˛
-
biorczy szef Toby’ego, ˙eby poszedł z nia˛ na fir-
mowe przyj˛cie – nikt by nie pomy´lał,˙e jest nadal
zainteresowana Garethem, gdyby pojawiła si˛ w to-
warzystwie takiego m
˛
˙czyzny.
Wysoki, przystojny i bogaty Patrick McGrath,
prawdziwy człowiek sukcesu, rozwiałby wszelkie
wa˛tpliwo´ci co do tego, czy Ellie ma złamane serce
po rozstaniu z Garethem.
Sa
˛
dziła jednak, ˙e Toby zdaje sobie spraw
˛
,˙eto
tylko puste gadanie po trzecim kieliszku wina, ˙e nie
wymy´liłaby czego´ takiego na serio! Spotkała si˛
z jego szefem tylko raz, pi˛´ miesi˛cy temu. I to jej
wystarczyło. Patrick McGrath ze wszystkimi swoimi
atutami kawalera do wzi
˛
cia był ostatnim człowie-
kiem, kt´ remu chciałaby zaproponowa´ wsp´ lny
wiecz´ r.
– Toby, prosz˛ – j˛kn˛ła z zamkni˛tymi oczami
– powiedz, ˙e to nieprawda, ˙e nie poprosiłe´ Pa-
tricka McGratha, ˙eby poszedł ze mna˛ na to cholerne
przyj˛cie.
Toby’emu lekko zrzedła mina, gdy w ko´ cu za-
uwa˙ył,˙e Ellie wyra´nie nie podziela jego entu-
zjazmu.
– W niedziel˛ powiedziała´,˙e idealna˛ dla ciebie
obstawa˛ na imprezie gwiazdkowej byłby kto´ taki jak
Patrick.
– Wypiłam za du˙o wina, na lito´´ boska˛! – Ellie
wstała i zacz
˛
ła chodzi´ nerwowo tam i z powrotem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
Carole Mortimer
Gwiazdkowe przyjęcie
Tłumaczyła
Urszula Szczepańska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Kopciuszek pojedzie na bal! – zawołał od progu
kuchni Toby. Na jego chłopi˛co sympatycznej twa-
rzy malował si˛ wyraz triumfu. – Ale pierwsza osoba,
kt´ ra nazwie mnie Dobra
˛
Wr´ ˙ka
˛
, dostanie w sk´ r
˛
!
Ellie spojrzała na niego zza gazety i odsun˛ła si˛
z krzesłem od kuchennego stołu.
– Toby, zn´ w wpadłe´ po pracy do pubu? – spyta-
ła podejrzliwie. Jej brat miał dziwnie błyszcza˛ce oczy
im´ wił co´ bez sensu!
– I to ma by´ całe podzi˛kowanie za to, ˙e poma-
gam ci wybrna˛´ z tarapat´ w – zarzut nietrze´wo´ci!
– Wszedł do kuchni z szerokim u´miechem na ustach,
zostawiaja˛c za soba˛ otwarte drzwi, mimo ˙e w pro-
gnozach pogody na wiecz´ r zapowiadano ´nieg.
– Przynajmniej zamknij za soba˛ drzwi, Toby.
– Mimowolnie wzdrygn˛ła si˛ z zimna.
– Ellie, nie słyszała´, co powiedziałem? – Pod-
ni´ sł ja˛ z krzesłai,´mieja˛c si˛, zawirował z nia˛
w ciasnej kuchni.
– Toby, przesta´ !
– Ellie, poprosiłem go i powiedział,˙e nie ma
sprawy. Zgodził si˛,mo˙esz w to uwierzy´?M´ wiłem
6
CAROLE MORTIMER
ci, ˙etoprzyzwoityfacet.– Toby uwolnił ja˛zu´cisku.
– Wpadnie do nas jeszcze dzisiaj, ˙eby ustali´ szcze-
g´ły – o´wiadczył rado´nie. – Czy to nie...
– Toby, przesta´ bzdurzy´ i powiedz mi spokoj-
nie, kogo poprosiłe´ o co...
– Poprosiłem Patricka, ˙eby poszedł z toba
˛
na t
˛
firmowa˛ imprez˛ gwiazdkowa˛.
– Patricka... – powt´ rzyła jak echo mdleja˛cym
głosem.
– Patricka McGratha. Mojego szefa. Pami˛tasz?
Rozmawiali´my w weekend o twoich kłopotach i po-
wiedziała´,˙e przydałby ci do towarzystwa kto´ tak
przebojowy jak Patrick.
˙
e mogłaby´ w ten spos´ b...
– Toby, ale to nie było na serio – przerwała
mu, kompletnie osłupiała, opadaja˛c z powrotem na
krzesło. Jej brat był tylko o rok od niej młodszy,
ale czasami – jak teraz – miała wra˙enie, ˙eco
najmniej o dziesi˛´ lat!
Przed´wia˛teczny bankiet zbli˙ał si˛ wielkimi kro-
kami, a w tym roku, po niedawnym zerwaniu Ellie
z Garethem, młodszym partnerem w firmie prawni-
czej, w kt´ rej pracowali oboje, czekałaj˛ z tej okazji
ci˛˙ka pr´ ba. Nie pojawiaja˛c si˛ na bankiecie, stwo-
rzyłaby wra˙enie, ˙e jest zbyt wielkim tch´ rzem,
˙eby znie´´ obecno´´ Garetha i jego nowej dziew-
czyny. Ale gdyby poszła sama, wygla˛dałoby na to, ˙e
wcia˛˙ wzdycha do Garetha. Co zdecydowanie mija-
łoby si˛ z prawda˛!
To dlatego w ostatnia˛ niedziel˛, kiedy zasiedzieli
si
˛
z Tobym przy kolacji, Ellie wypiła o jeden kieli-
GWIAZDKOWE PRZYJE˛CIE
7
szek wina za du˙o i powiedziała, ˙e potrzebuje kogo´
takiego jak Patrick McGrath, zamo˙ny i przedsi
˛
-
biorczy szef Toby’ego, ˙eby poszedł z nia˛ na fir-
mowe przyj˛cie – nikt by nie pomy´lał,˙e jest nadal
zainteresowana Garethem, gdyby pojawiła si˛ w to-
warzystwie takiego m
˛
˙czyzny.
Wysoki, przystojny i bogaty Patrick McGrath,
prawdziwy człowiek sukcesu, rozwiałby wszelkie
wa˛tpliwo´ci co do tego, czy Ellie ma złamane serce
po rozstaniu z Garethem.
Sa
˛
dziła jednak, ˙e Toby zdaje sobie spraw
˛
,˙eto
tylko puste gadanie po trzecim kieliszku wina, ˙e nie
wymy´liłaby czego´ takiego na serio! Spotkała si˛
z jego szefem tylko raz, pi˛´ miesi˛cy temu. I to jej
wystarczyło. Patrick McGrath ze wszystkimi swoimi
atutami kawalera do wzi
˛
cia był ostatnim człowie-
kiem, kt´ remu chciałaby zaproponowa´ wsp´ lny
wiecz´ r.
– Toby, prosz˛ – j˛kn˛ła z zamkni˛tymi oczami
– powiedz, ˙e to nieprawda, ˙e nie poprosiłe´ Pa-
tricka McGratha, ˙eby poszedł ze mna˛ na to cholerne
przyj˛cie.
Toby’emu lekko zrzedła mina, gdy w ko´ cu za-
uwa˙ył,˙e Ellie wyra´nie nie podziela jego entu-
zjazmu.
– W niedziel˛ powiedziała´,˙e idealna˛ dla ciebie
obstawa˛ na imprezie gwiazdkowej byłby kto´ taki jak
Patrick.
– Wypiłam za du˙o wina, na lito´´ boska˛! – Ellie
wstała i zacz
˛
ła chodzi´ nerwowo tam i z powrotem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]