[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->CAITLINCREWSBAL W PRADZETytuł oryginału: Not Just the Boss’s PlaythingROZDZIAŁ PIERWSZYNajokrutniejsze tortury byłyby znośniejsze niż to.Fiodor Korowin przedzierał się przez tłum parujący alkoholem, kołyszącysię w rytmie ogłuszającego techno. Według jego asystentów klub należał donajmodniejszych w Londynie, a to oznaczało obecność wielu znanych twarzy,które raz po raz wyławiał spośród mas i taksował spojrzeniem pełnym ledwieskrywanej odrazy.– Napijesz się ze mną? – Drogę zagrodziła mu czarnowłosa dziewczyna znapompowanymi kolagenem ustami i pustką w intensywnie niebieskichoczach. – Chcesz drinka? A może co innego? Dam ci, CO chcesz! –wybuchnęłaśmiechem.Fiodor niecierpliwie czekał, aż dziewczyna zamilknie i oderwie wzrok odjego koszuli znajdującej się akurat na wysokości jej twarzy. Tak jak sięspodziewał, pobladła, gdy ich spojrzenia w końcu się spotkały. Jakbyzobaczyła samego diabła.Słowa nie były potrzebne. Czarnulka odskoczyła jak oparzona i zniknęła wtłumie, zanim zdołał zapamiętać jej twarz.Po dwóch, może trzech rundach wokół klubu Fiodor stanął obrócony tyłemdo gigantycznego głośnika i czekał. Muzyka, o ile tak można było nazwaćdźwięki wydobywające się zza pleców, wibrowała basami, wprawiając jegoorganizm w drżenie aż po same czubki palców. Z jego ust wydobyło się kilkasoczystych przekleństw w ojczystym języku, ale miarowy łomot natychmiast jepochłonął. Tak, to była tortura.Fiodor nienawidził tego miejsca i wszystkich jemu podobnych. A odwiedziłich sporo w czasie swoich poszukiwań. Weronika byłaby, naturalnie,zachwycona i atmosferą, i towarzystwem.Weronika. Imię byłejżonynieprzyjemnie zachrzęściło w myślach, jakżmijasunąca po terrarium, i przypomniało mu, co właściwie tutaj robi.Pragnął odkryć w końcu prawdę. Weronika była ostatnią z niedokończonychspraw, z którymi musiał się rozprawić. Raz na zawsze. Potem niech się dzieje,co chce. Nie zależało mu już na niczym.„Nigdy cię nie kochałam”, powiedziała mu, stojąc spakowana i gotowa dowyjścia. Pomalowane w kolorze krwi usta zostawiałyśladyna papierosie,którego trzymała w smukłych palcach zakończonych paznokciami w równiedrapieżnym kolorze. „Nigdy nie byłam ci wierna, chybażeakurat nie miałamnikogo pod ręką”. Potem uśmiechnęła się, przypominając mu,żew istocieniewiele ich różniło. Wilki ukryte w owczej skórze. „Chyba nie muszędodawać,żePiotr nie jest twoim dzieckiem. Jaka normalna kobieta chciałabymieć dziecko z tobą?!”.Fiodor zrozumiał później,żeból, który wtedy poczuł, był spowodowanyzaskoczeniem z powodu odejścia, a w mniejszym stopniu słowami, które murzuciła na pożegnanie. Dobrze znał siebie, a jeszcze lepiej ją.Wiedział,żepo rozstaniu rzuciła się w wir zabawy i można ją było znaleźćwszędzie tam, gdzie bywali bogacze i celebryci. Wiedział też,żeobecnieprzebywa w Londynie. Lata, które spędził w rosyjskich służbach specjalnych,nauczyły go wielu rzeczy. Znalezienie kobiety o bardzo wysokich ambicjach iniskich standardach moralnych było dla niego drobnostką.Potrzebował zaledwie kilku dni, by odkryć,żeWeronika mieszka wdzielnicy Mayfair z synem jakiegoś bogatego szejka. Dom wyglądał jakforteca, ale przyjrzawszy się znudzonym ochroniarzom, Fiodor stwierdził,żewejście na teren posiadłości nie byłobyŻadnymproblemem. Poza takim,żewywołałby międzynarodowy skandal.Fiodor nie był już oficerem Specnazu, który mógł się podjąć każdej akcji,byle osiągnąć cel. W większości przypadków ten cel osiągał. Jego wysokaskuteczność była ceniona przez przełożonych i budziła szacunek kolegów.Pożegnał się z zawodem siedem lat temu ale wciąż miał duszę agenta i myślałjak agent.A ponieważ całe jegożyciebyło hołdem złożonym ironii, stał sięfilantropem, ubierając swój wilczy charakter w wyjątkowo miękkie owczeruno. Zarządzał teraz Fundacją Korowinów, którą założył ze swoim bratemIwanem, gdy ten zakończył karierę międzynarodowej gwiazdy filmów akcji wHollywood.Fiodor dołożył swój kamyczek do fortuny brata a także zgromadził własną,głównie dzięki wrodzonej zdolności do obmyślania udanych strategiiinwestycyjnych. Na całymświeciewychwalano jego dobre serce i troskę.Ludzie wierzyli w to, w co chcieli uwierzyć. Fiodor wiedział o tym więcej niżinni.Wychował się w postsowieckiej Rosji. Krajem rządzili brutalnioligarchowie, a wojskowi walczyli o każdy kawałek terytorium jakwygłodniałe psy. To nauczyło go wyszukiwać potem najbogatszych z bogatychi ich korporacje, które kochali bardziej niż własne rodziny. Potrafił wyciągnąćpieniądze z najbardziej opornych prezesów. Oni nazywali to magią, on uważałto za pewną formę działań wojennych. A w tym się przecież specjalizował.Niestety jego dzisiejsza sytuacja nie pozwalała po prostu włamać się dodomu aktualnego kochasia Weroniki i oczekiwać,żewszystko zostaniezatuszowane. Bogaci filantropi ze słynnymi braćmi u boku musieli wykazywaćsię cechami zupełnie nieznanymiżołnierzomsłużb specjalnych, a mianowiciedyplomacją oraz urokiem osobistym. Jeśliżadnejz nich nie dało sięwykorzystać, ponieważ w tym przypadku chodziło o znienawidzoną byłążonę,a nie pozyskanie darowizny, trzeba było przyczaić się w jednym z londyńskich„gorących miejsc” i czekać.Fiodor westchnął niecierpliwie, ignorując hałaśliwe trio wyginających się wtańcu dziewczyn, które usiłowały go zaczepić.Światłorzucane przez lampystroboskopowe migotało chaotycznie, okropna muzyka dudniła mu w uszach,ale stał tam niemal nieruchomo, skanując falujący przed nim tłum. Wiedział,żeWeronika się tu pokaże.A wtedy dowie się, jak wiele z jej pożegnalnej mowy siedem lat temu byłokłamstwem, które miało sprawić mu ból, a ile prawdą. Niewielka część jegowcale nie chciała drążyć tematu. Istniałaby wtedy jakaś szansa,żePiotr jestjego synem. Miałby gdzieś naświeciesyna, a to oznaczałoby,żezrobił wżyciucoś dobrego, nawet jeśli przez zupełny przypadek.Takie fantazje czyniły go słabym. Wiedział o tym i musiał z tym skończyć.Potrzebował dowodu, testu DNA,żePiotr nie jest jego synem. Wtedy zabiłbyw sobie tę słabość.„Musisz wreszcie poskładać swojeżycie”.Tak powiedział ponad dwa latatemu jego brat Iwan, jedynyżyjącyczłowiek naświecie,na którym Fiodorowizależało. Jedyny, który razem z nim przeszedł piekło pod opieką wuja, gdyoboje rodzice zginęli w pożarze fabryki.Wówczas ostatni raz rozmawiali osobiście. Fiodor nie winił brata za to,żego opuścił. Widział, jak powoli i nieuchronnie stacza się w chorobę.Zaślepiony seksem i rozdarty pomiędzy skrajnymi emocjami, wierzył wrzeczy, które nie istniały, ponieważ wszystko było lepsze od smutnejrzeczywistości byłej gwiazdy filmowej. Nie mógł go winić za to,żewoli iluzjęod rzeczywistości. Większość ludzi wolała. Fiodorowi nie było to dane.Emocje oznaczały zobowiązania. Fiodor natomiast wierzył tylko w seks ipieniądze.Żadnychwięzów,żadnychpokus. Orazżadnychzwiązków,zwłaszcza teraz, kiedy brat odwrócił się do niego plecami. Nie było mowy,żebyjakakolwiek kobieta z tych, które brał do łóżka, zwykle na jedną noc,mogła przywiązać go do siebie, a potem zdradzić.Aby to się wydarzyło ponownie, musiałby zaufać, a jedyną osobą, którejufał, był Iwan. Od kiedy Weronika wbiła w niego swoje szpony, nawet bratuwierzył tylko w bardzo ograniczonym zakresie. Koniec końców jednak całahistoria z byłążonąwyszła mu na dobre. Pomogła mu uwolnić się z ostatniegoemocjonalnego więzienia i wiele spraw uprościła. Inaczej nie umiałbywytłumaczyć Iwanowi, który zbudował swojeżyciena micie bohatera izwycięzcy,żeniektórych rzeczy nie da się naprawić.Wolałby myśleć,że życiego złamało. Ale to nie było takie proste.Dokładnie wiedział bowiem, kim jest. Błyszczącym soplem lodu, którego niebyły w stanie stopić promienie słońca. Ostrzem sztyletu, zabójczą bronią,ukształtowaną najpierw pięścią wuja, a potem oszlifowaną treningiem wSpecnazie. Nie czuł nic i nie chciał nic czuć. Tak było bezpieczniej, pomyślałteraz, omiatając wzrokiem zatracających się w hedonistycznej rozrywce ludzi.Za wiele miał do stracenia, by myśleć o porzuceniu kontroli. Z lat piciazapamiętał rozmazany obraz dni i ginące w mroku noce, skrawki emocji, którenie pozawalały mu zasnąć, frustrację, która zawsze prowadziła do agresji,burdy, kiedy tak bardzo przypominał znienawidzonego wuja.Za nic nie chciał do tego wracać. O wiele lepsza była pustka, chłód isamotność. Odkąd sięgał pamięcią, zawsze czuł się samotny, ale prawda byłataka,żelubił to uczucie. A kiedy załatwi sprawy z Weroniką i dowie się, ktojest ojcem Piotra, nie będzie już musiał więcej udawać,żejest inaczej.Alice Teller poczuła się nagle zmęczona hałasem i zirytowanaprzepychającymi się obok niej ludźmi. Przestała kiwać się w rytm muzyki i poraz pięćdziesiąty tego wieczoru zrobiła miejsce grupce klubowiczów, którzywydawali się być w nieustającej pielgrzymce od jednego baru do kolejnego.– Jestem na to za stara – mruknęła do siebie, usuwając się ześrodkaparkietu. Powłóczyła przy tym nogami jak dinozaur i wyraźnie czuła na karkuciężar swoich dwudziestu dziewięciu lat. Usiłowała sobie przypomnieć, kiedyostatnio spędziła sobotnią noc na rzeczywiście rewelacyjnej zabawie. Musiałoto być wieki temu. Jej styl to były kolacyjki z przyjaciółmi w spokojnychrestauracjach, a nie podskakiwanie w modnym klubie i popijanie kolorowychdrinków jeden za drugim. Ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Abyły nim dwie wejściówki do tego, za przeproszeniem, cyrku, w którym sięteraz znajdowała, wręczone triumfalnym gestem przez przyjaciółkę iwspółlokatorkę Rosie.– To najlepsza miejscówka w Londynie, musimy iść! – powiedziałakonfidencjonalnym szeptem Rosie, kiedy siedziały w ich ulubionej indyjskiejknajpce, zajadając się aromatycznym kurczakiem tandoori.– Naprawdę musimy? – westchnęła zrezygnowana.– Za każdym razem, kiedy wyciągasz mnie do klubu, obiecujeszświetnązabawę. Może ja się do tego po prostu nie nadaję? – uśmiechnęła się doprzyjaciółki.– Nie mów,żesię nie nadajesz. Pamiętam,żeswego czasu umiałaś zaszaleć.Przysięgam,żete czasy wrócą, i to dzięki mnie. – Teatralnie uderzyła się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
//-->CAITLINCREWSBAL W PRADZETytuł oryginału: Not Just the Boss’s PlaythingROZDZIAŁ PIERWSZYNajokrutniejsze tortury byłyby znośniejsze niż to.Fiodor Korowin przedzierał się przez tłum parujący alkoholem, kołyszącysię w rytmie ogłuszającego techno. Według jego asystentów klub należał donajmodniejszych w Londynie, a to oznaczało obecność wielu znanych twarzy,które raz po raz wyławiał spośród mas i taksował spojrzeniem pełnym ledwieskrywanej odrazy.– Napijesz się ze mną? – Drogę zagrodziła mu czarnowłosa dziewczyna znapompowanymi kolagenem ustami i pustką w intensywnie niebieskichoczach. – Chcesz drinka? A może co innego? Dam ci, CO chcesz! –wybuchnęłaśmiechem.Fiodor niecierpliwie czekał, aż dziewczyna zamilknie i oderwie wzrok odjego koszuli znajdującej się akurat na wysokości jej twarzy. Tak jak sięspodziewał, pobladła, gdy ich spojrzenia w końcu się spotkały. Jakbyzobaczyła samego diabła.Słowa nie były potrzebne. Czarnulka odskoczyła jak oparzona i zniknęła wtłumie, zanim zdołał zapamiętać jej twarz.Po dwóch, może trzech rundach wokół klubu Fiodor stanął obrócony tyłemdo gigantycznego głośnika i czekał. Muzyka, o ile tak można było nazwaćdźwięki wydobywające się zza pleców, wibrowała basami, wprawiając jegoorganizm w drżenie aż po same czubki palców. Z jego ust wydobyło się kilkasoczystych przekleństw w ojczystym języku, ale miarowy łomot natychmiast jepochłonął. Tak, to była tortura.Fiodor nienawidził tego miejsca i wszystkich jemu podobnych. A odwiedziłich sporo w czasie swoich poszukiwań. Weronika byłaby, naturalnie,zachwycona i atmosferą, i towarzystwem.Weronika. Imię byłejżonynieprzyjemnie zachrzęściło w myślach, jakżmijasunąca po terrarium, i przypomniało mu, co właściwie tutaj robi.Pragnął odkryć w końcu prawdę. Weronika była ostatnią z niedokończonychspraw, z którymi musiał się rozprawić. Raz na zawsze. Potem niech się dzieje,co chce. Nie zależało mu już na niczym.„Nigdy cię nie kochałam”, powiedziała mu, stojąc spakowana i gotowa dowyjścia. Pomalowane w kolorze krwi usta zostawiałyśladyna papierosie,którego trzymała w smukłych palcach zakończonych paznokciami w równiedrapieżnym kolorze. „Nigdy nie byłam ci wierna, chybażeakurat nie miałamnikogo pod ręką”. Potem uśmiechnęła się, przypominając mu,żew istocieniewiele ich różniło. Wilki ukryte w owczej skórze. „Chyba nie muszędodawać,żePiotr nie jest twoim dzieckiem. Jaka normalna kobieta chciałabymieć dziecko z tobą?!”.Fiodor zrozumiał później,żeból, który wtedy poczuł, był spowodowanyzaskoczeniem z powodu odejścia, a w mniejszym stopniu słowami, które murzuciła na pożegnanie. Dobrze znał siebie, a jeszcze lepiej ją.Wiedział,żepo rozstaniu rzuciła się w wir zabawy i można ją było znaleźćwszędzie tam, gdzie bywali bogacze i celebryci. Wiedział też,żeobecnieprzebywa w Londynie. Lata, które spędził w rosyjskich służbach specjalnych,nauczyły go wielu rzeczy. Znalezienie kobiety o bardzo wysokich ambicjach iniskich standardach moralnych było dla niego drobnostką.Potrzebował zaledwie kilku dni, by odkryć,żeWeronika mieszka wdzielnicy Mayfair z synem jakiegoś bogatego szejka. Dom wyglądał jakforteca, ale przyjrzawszy się znudzonym ochroniarzom, Fiodor stwierdził,żewejście na teren posiadłości nie byłobyŻadnymproblemem. Poza takim,żewywołałby międzynarodowy skandal.Fiodor nie był już oficerem Specnazu, który mógł się podjąć każdej akcji,byle osiągnąć cel. W większości przypadków ten cel osiągał. Jego wysokaskuteczność była ceniona przez przełożonych i budziła szacunek kolegów.Pożegnał się z zawodem siedem lat temu ale wciąż miał duszę agenta i myślałjak agent.A ponieważ całe jegożyciebyło hołdem złożonym ironii, stał sięfilantropem, ubierając swój wilczy charakter w wyjątkowo miękkie owczeruno. Zarządzał teraz Fundacją Korowinów, którą założył ze swoim bratemIwanem, gdy ten zakończył karierę międzynarodowej gwiazdy filmów akcji wHollywood.Fiodor dołożył swój kamyczek do fortuny brata a także zgromadził własną,głównie dzięki wrodzonej zdolności do obmyślania udanych strategiiinwestycyjnych. Na całymświeciewychwalano jego dobre serce i troskę.Ludzie wierzyli w to, w co chcieli uwierzyć. Fiodor wiedział o tym więcej niżinni.Wychował się w postsowieckiej Rosji. Krajem rządzili brutalnioligarchowie, a wojskowi walczyli o każdy kawałek terytorium jakwygłodniałe psy. To nauczyło go wyszukiwać potem najbogatszych z bogatychi ich korporacje, które kochali bardziej niż własne rodziny. Potrafił wyciągnąćpieniądze z najbardziej opornych prezesów. Oni nazywali to magią, on uważałto za pewną formę działań wojennych. A w tym się przecież specjalizował.Niestety jego dzisiejsza sytuacja nie pozwalała po prostu włamać się dodomu aktualnego kochasia Weroniki i oczekiwać,żewszystko zostaniezatuszowane. Bogaci filantropi ze słynnymi braćmi u boku musieli wykazywaćsię cechami zupełnie nieznanymiżołnierzomsłużb specjalnych, a mianowiciedyplomacją oraz urokiem osobistym. Jeśliżadnejz nich nie dało sięwykorzystać, ponieważ w tym przypadku chodziło o znienawidzoną byłążonę,a nie pozyskanie darowizny, trzeba było przyczaić się w jednym z londyńskich„gorących miejsc” i czekać.Fiodor westchnął niecierpliwie, ignorując hałaśliwe trio wyginających się wtańcu dziewczyn, które usiłowały go zaczepić.Światłorzucane przez lampystroboskopowe migotało chaotycznie, okropna muzyka dudniła mu w uszach,ale stał tam niemal nieruchomo, skanując falujący przed nim tłum. Wiedział,żeWeronika się tu pokaże.A wtedy dowie się, jak wiele z jej pożegnalnej mowy siedem lat temu byłokłamstwem, które miało sprawić mu ból, a ile prawdą. Niewielka część jegowcale nie chciała drążyć tematu. Istniałaby wtedy jakaś szansa,żePiotr jestjego synem. Miałby gdzieś naświeciesyna, a to oznaczałoby,żezrobił wżyciucoś dobrego, nawet jeśli przez zupełny przypadek.Takie fantazje czyniły go słabym. Wiedział o tym i musiał z tym skończyć.Potrzebował dowodu, testu DNA,żePiotr nie jest jego synem. Wtedy zabiłbyw sobie tę słabość.„Musisz wreszcie poskładać swojeżycie”.Tak powiedział ponad dwa latatemu jego brat Iwan, jedynyżyjącyczłowiek naświecie,na którym Fiodorowizależało. Jedyny, który razem z nim przeszedł piekło pod opieką wuja, gdyoboje rodzice zginęli w pożarze fabryki.Wówczas ostatni raz rozmawiali osobiście. Fiodor nie winił brata za to,żego opuścił. Widział, jak powoli i nieuchronnie stacza się w chorobę.Zaślepiony seksem i rozdarty pomiędzy skrajnymi emocjami, wierzył wrzeczy, które nie istniały, ponieważ wszystko było lepsze od smutnejrzeczywistości byłej gwiazdy filmowej. Nie mógł go winić za to,żewoli iluzjęod rzeczywistości. Większość ludzi wolała. Fiodorowi nie było to dane.Emocje oznaczały zobowiązania. Fiodor natomiast wierzył tylko w seks ipieniądze.Żadnychwięzów,żadnychpokus. Orazżadnychzwiązków,zwłaszcza teraz, kiedy brat odwrócił się do niego plecami. Nie było mowy,żebyjakakolwiek kobieta z tych, które brał do łóżka, zwykle na jedną noc,mogła przywiązać go do siebie, a potem zdradzić.Aby to się wydarzyło ponownie, musiałby zaufać, a jedyną osobą, którejufał, był Iwan. Od kiedy Weronika wbiła w niego swoje szpony, nawet bratuwierzył tylko w bardzo ograniczonym zakresie. Koniec końców jednak całahistoria z byłążonąwyszła mu na dobre. Pomogła mu uwolnić się z ostatniegoemocjonalnego więzienia i wiele spraw uprościła. Inaczej nie umiałbywytłumaczyć Iwanowi, który zbudował swojeżyciena micie bohatera izwycięzcy,żeniektórych rzeczy nie da się naprawić.Wolałby myśleć,że życiego złamało. Ale to nie było takie proste.Dokładnie wiedział bowiem, kim jest. Błyszczącym soplem lodu, którego niebyły w stanie stopić promienie słońca. Ostrzem sztyletu, zabójczą bronią,ukształtowaną najpierw pięścią wuja, a potem oszlifowaną treningiem wSpecnazie. Nie czuł nic i nie chciał nic czuć. Tak było bezpieczniej, pomyślałteraz, omiatając wzrokiem zatracających się w hedonistycznej rozrywce ludzi.Za wiele miał do stracenia, by myśleć o porzuceniu kontroli. Z lat piciazapamiętał rozmazany obraz dni i ginące w mroku noce, skrawki emocji, którenie pozawalały mu zasnąć, frustrację, która zawsze prowadziła do agresji,burdy, kiedy tak bardzo przypominał znienawidzonego wuja.Za nic nie chciał do tego wracać. O wiele lepsza była pustka, chłód isamotność. Odkąd sięgał pamięcią, zawsze czuł się samotny, ale prawda byłataka,żelubił to uczucie. A kiedy załatwi sprawy z Weroniką i dowie się, ktojest ojcem Piotra, nie będzie już musiał więcej udawać,żejest inaczej.Alice Teller poczuła się nagle zmęczona hałasem i zirytowanaprzepychającymi się obok niej ludźmi. Przestała kiwać się w rytm muzyki i poraz pięćdziesiąty tego wieczoru zrobiła miejsce grupce klubowiczów, którzywydawali się być w nieustającej pielgrzymce od jednego baru do kolejnego.– Jestem na to za stara – mruknęła do siebie, usuwając się ześrodkaparkietu. Powłóczyła przy tym nogami jak dinozaur i wyraźnie czuła na karkuciężar swoich dwudziestu dziewięciu lat. Usiłowała sobie przypomnieć, kiedyostatnio spędziła sobotnią noc na rzeczywiście rewelacyjnej zabawie. Musiałoto być wieki temu. Jej styl to były kolacyjki z przyjaciółmi w spokojnychrestauracjach, a nie podskakiwanie w modnym klubie i popijanie kolorowychdrinków jeden za drugim. Ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Abyły nim dwie wejściówki do tego, za przeproszeniem, cyrku, w którym sięteraz znajdowała, wręczone triumfalnym gestem przez przyjaciółkę iwspółlokatorkę Rosie.– To najlepsza miejscówka w Londynie, musimy iść! – powiedziałakonfidencjonalnym szeptem Rosie, kiedy siedziały w ich ulubionej indyjskiejknajpce, zajadając się aromatycznym kurczakiem tandoori.– Naprawdę musimy? – westchnęła zrezygnowana.– Za każdym razem, kiedy wyciągasz mnie do klubu, obiecujeszświetnązabawę. Może ja się do tego po prostu nie nadaję? – uśmiechnęła się doprzyjaciółki.– Nie mów,żesię nie nadajesz. Pamiętam,żeswego czasu umiałaś zaszaleć.Przysięgam,żete czasy wrócą, i to dzięki mnie. – Teatralnie uderzyła się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]