[ Pobierz całość w formacie PDF ]
C
AMILLE
D
E
A
NGELIS
N
OWA
M
ARY
Z angielskiego przełożyła
Agnieszka Nowakowska
Świat Książki
Moim dziadkom:
Kathleen i Michaelowi DeAngelis,
Tedowi Colangelo, a zwłaszcza babci Dorothy
P
ROLOG
Lata osiemdziesiąte dziewiętnastego wieku –
druga dekada dwudziestego wieku
University Avenue 25
NEW HALCYON, MASSACHUSETTS
Dom, choć okazały, nie ma nazwy. Joseph Dearthing, przodek naszej bohaterki, wybudował
go w 1882 roku ze środków, których przysporzyły mu jego najsłynniejsze wynalazki:
pierwszy aparat do pomiaru stężenia tlenku węgla i zrobione ze spinacza do bielizny
narzędzie do strojenia pianin. Początkowo dom nie miał adresu, więc listy przysyłano na
oddalony o ćwierć mili uniwersytet, gdzie Dearthing wykładał w czwartkowe popołudnia.
Mimo że dorastał w czynszówce nowojorskiej dzielnicy Five Points, w odróżnieniu od innych
ludzi, którzy jak on zawdzięczają wszystko wyłącznie sobie, nie lubił się sadzić i własnemu
domowi nie zamierzał nadawać nazwy.
W każdym razie swoim dzieciom stworzył wymarzony dom. W słoneczne popołudnia
jego synek Ambrose uwielbiał buszować w labiryncie wawrzynowych żywopłotów, choć w
tamtych latach nie wyrosły jeszcze na tyle, żeby ktoś wyższy od niego zdołał się wśród nich
zgubić. Witraże z serafinami o poważnych obliczach po obydwu stronach drzwi wejściowych
zamówił Dearthing w jednej z najlepszych pracowni w Bostonie i tak był z nich zadowolony,
że witrażami ozdobił także wysokie, zakończone ostrymi łukami okna w jadalni. Wśród
licznych baśniowych elementów architektury nie zabrakło nawet trzykondygnacyjnej wieży w
północno-zachodnim narożniku. Jego córka Cecelia co wieczór zasypiała więc w komnacie w
kształcie księżyca w pełni.
W tym domu wszędzie kryją się niespodzianki. Kalejdoskopowe wzory misternej
mozaiki na podłodze w holu można dostrzec dopiero z podestu na pierwszym piętrze.
Wszystkie pomieszczenia wyłożone są barwnymi tapetami projektu Williama Morrisa .
Księgozbiór w bibliotece na parterze liczy ponad dwanaście tysięcy tomów, gzyms z
piaskowca nad kominkiem w jadalni zdobi łacińska sentencja. Idąc przez kilka mniejszych
Angielski pisarz, architekt, malarz, dekorator i rysownik (1834-1896). Wszystkie przypisy redaktora.
salonów, dochodzi się do wspaniałego, dużego z kominkiem z kararyjskiego marmuru, nad
którym wisi syrena z rozłupaną lewą piersią, uratowana przed wojną secesyjną z dziobu
statku handlowego. W rogu nadal stoi fortepian - w tamtych czasach do częstych należały
chwile, w których na nim grał - a z oranżerii unosi się oszałamiający zapach lilii. Obok
szarotki na sztaludze znajduje się znakomita akwarela Cecelii.
Po śmierci pani Henry, która odeszła we śnie w pokoju na poddaszu jesienią 1914
roku, Dearthingowie nie zatrudniali już nikogo do pomocy w domu. Jej dzwoneczki wiatrowe
będą wisieć na belce stropowej jeszcze przez sto lat. Przy drzwiach na strych zaczyna się
przejście prowadzące do pięciu schodków i pokoju na drugim piętrze w wieży, skąd
kręconymi schodami schodzi się do sypialni na pierwszym piętrze i kuchni na parterze.
Joseph wybudował też tajne przejście, zwane „mijanką”, o którego istnieniu wiedziała
poza nim tylko jego siostra, a potem także żona i trójka dzieci. Przejście to, zaczynające się i
kończące w piwnicy, składa się z dwóch ciemnych, wąziutkich klatek schodowych, przy
wschodniej i zachodniej ścianie domu, które ponownie schodzą się na strychu. Można się tam
dostać ze wszystkich kondygnacji przez tak zwane pomieszczenia na szczotki, których drzwi
nie otwierają się kluczem uniwersalnym. Joseph Dearthing, mimo że korzystał z tego
przejścia rzadko, chciał sobie zapewnić swobodę poruszania od piwnicy aż po strych, choćby
w razie napadu na dom albo żeby uciec przed nudnymi gośćmi czy niesfornymi dziećmi,
które w Wigilię Bożego Narodzenia nie mogą uleżeć w łóżku. Wprawdzie dla nikogo oprócz
domowników istnienie tego przejścia raczej nie ma znaczenia, ale dzieci, jak to dzieci,
uwielbiają wszelkie tajemnice.
Osobliwe wyposażenie domu, choć staroświeckie w stylu, jest z gruntu nowoczesne;
takie są meble, poza jednym wyjątkiem - wysoką, rzeźbioną, osiemnastowieczną holenderską
szafą na kurioza z drewna ciemniejszego niż mahoń, zwieńczoną sceną Sądu Ostatecznego.
Nad półkami za szkłem promienieją niebiańskie twarze, cherubiny grają na trąbkach,
Chrystus siedzi na tronie. Rzeźby po bokach przedstawiają historię grzechu pierworodnego, a
dół, poniżej szuflad, zdobią maszkarony i wizerunki potępionych na wieki. Joseph Dearthing
kupił ten mebel w nowojorskim domu aukcyjnym za niebotyczną kwotę. Tłumaczył się z tego
wydatku, mówiąc, że dzięki szafie jego dzieci umocnią się w cnocie uczciwości. Jak się
okazało, wywoływała ona u nich jedynie koszmary.
R
OZDZIAŁ
I
BÓSTWA
DOMOWE
Morrigan (Mohr-e-gan) -
celtycka bogini wojny i losu, według
mitologii irlandzkiej krążąca złowróżbnie na polach bitewnych.
Występuje pod różnymi postaciami: najczęściej kruka albo wrony,
czasem praczki piorącej ubrania wojownikom przeznaczonym na
śmierć, czasem zaś tajemniczej kobiety (młodej lub starej wiedźmy)
lub kobiecej trójcy.
Etymologia: mor i rigan - widmowa królowa.
Rosemary Hargreaves
A
Compendium of Irish Folklore
(1927)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl adbuxwork.keep.pl
C
AMILLE
D
E
A
NGELIS
N
OWA
M
ARY
Z angielskiego przełożyła
Agnieszka Nowakowska
Świat Książki
Moim dziadkom:
Kathleen i Michaelowi DeAngelis,
Tedowi Colangelo, a zwłaszcza babci Dorothy
P
ROLOG
Lata osiemdziesiąte dziewiętnastego wieku –
druga dekada dwudziestego wieku
University Avenue 25
NEW HALCYON, MASSACHUSETTS
Dom, choć okazały, nie ma nazwy. Joseph Dearthing, przodek naszej bohaterki, wybudował
go w 1882 roku ze środków, których przysporzyły mu jego najsłynniejsze wynalazki:
pierwszy aparat do pomiaru stężenia tlenku węgla i zrobione ze spinacza do bielizny
narzędzie do strojenia pianin. Początkowo dom nie miał adresu, więc listy przysyłano na
oddalony o ćwierć mili uniwersytet, gdzie Dearthing wykładał w czwartkowe popołudnia.
Mimo że dorastał w czynszówce nowojorskiej dzielnicy Five Points, w odróżnieniu od innych
ludzi, którzy jak on zawdzięczają wszystko wyłącznie sobie, nie lubił się sadzić i własnemu
domowi nie zamierzał nadawać nazwy.
W każdym razie swoim dzieciom stworzył wymarzony dom. W słoneczne popołudnia
jego synek Ambrose uwielbiał buszować w labiryncie wawrzynowych żywopłotów, choć w
tamtych latach nie wyrosły jeszcze na tyle, żeby ktoś wyższy od niego zdołał się wśród nich
zgubić. Witraże z serafinami o poważnych obliczach po obydwu stronach drzwi wejściowych
zamówił Dearthing w jednej z najlepszych pracowni w Bostonie i tak był z nich zadowolony,
że witrażami ozdobił także wysokie, zakończone ostrymi łukami okna w jadalni. Wśród
licznych baśniowych elementów architektury nie zabrakło nawet trzykondygnacyjnej wieży w
północno-zachodnim narożniku. Jego córka Cecelia co wieczór zasypiała więc w komnacie w
kształcie księżyca w pełni.
W tym domu wszędzie kryją się niespodzianki. Kalejdoskopowe wzory misternej
mozaiki na podłodze w holu można dostrzec dopiero z podestu na pierwszym piętrze.
Wszystkie pomieszczenia wyłożone są barwnymi tapetami projektu Williama Morrisa .
Księgozbiór w bibliotece na parterze liczy ponad dwanaście tysięcy tomów, gzyms z
piaskowca nad kominkiem w jadalni zdobi łacińska sentencja. Idąc przez kilka mniejszych
Angielski pisarz, architekt, malarz, dekorator i rysownik (1834-1896). Wszystkie przypisy redaktora.
salonów, dochodzi się do wspaniałego, dużego z kominkiem z kararyjskiego marmuru, nad
którym wisi syrena z rozłupaną lewą piersią, uratowana przed wojną secesyjną z dziobu
statku handlowego. W rogu nadal stoi fortepian - w tamtych czasach do częstych należały
chwile, w których na nim grał - a z oranżerii unosi się oszałamiający zapach lilii. Obok
szarotki na sztaludze znajduje się znakomita akwarela Cecelii.
Po śmierci pani Henry, która odeszła we śnie w pokoju na poddaszu jesienią 1914
roku, Dearthingowie nie zatrudniali już nikogo do pomocy w domu. Jej dzwoneczki wiatrowe
będą wisieć na belce stropowej jeszcze przez sto lat. Przy drzwiach na strych zaczyna się
przejście prowadzące do pięciu schodków i pokoju na drugim piętrze w wieży, skąd
kręconymi schodami schodzi się do sypialni na pierwszym piętrze i kuchni na parterze.
Joseph wybudował też tajne przejście, zwane „mijanką”, o którego istnieniu wiedziała
poza nim tylko jego siostra, a potem także żona i trójka dzieci. Przejście to, zaczynające się i
kończące w piwnicy, składa się z dwóch ciemnych, wąziutkich klatek schodowych, przy
wschodniej i zachodniej ścianie domu, które ponownie schodzą się na strychu. Można się tam
dostać ze wszystkich kondygnacji przez tak zwane pomieszczenia na szczotki, których drzwi
nie otwierają się kluczem uniwersalnym. Joseph Dearthing, mimo że korzystał z tego
przejścia rzadko, chciał sobie zapewnić swobodę poruszania od piwnicy aż po strych, choćby
w razie napadu na dom albo żeby uciec przed nudnymi gośćmi czy niesfornymi dziećmi,
które w Wigilię Bożego Narodzenia nie mogą uleżeć w łóżku. Wprawdzie dla nikogo oprócz
domowników istnienie tego przejścia raczej nie ma znaczenia, ale dzieci, jak to dzieci,
uwielbiają wszelkie tajemnice.
Osobliwe wyposażenie domu, choć staroświeckie w stylu, jest z gruntu nowoczesne;
takie są meble, poza jednym wyjątkiem - wysoką, rzeźbioną, osiemnastowieczną holenderską
szafą na kurioza z drewna ciemniejszego niż mahoń, zwieńczoną sceną Sądu Ostatecznego.
Nad półkami za szkłem promienieją niebiańskie twarze, cherubiny grają na trąbkach,
Chrystus siedzi na tronie. Rzeźby po bokach przedstawiają historię grzechu pierworodnego, a
dół, poniżej szuflad, zdobią maszkarony i wizerunki potępionych na wieki. Joseph Dearthing
kupił ten mebel w nowojorskim domu aukcyjnym za niebotyczną kwotę. Tłumaczył się z tego
wydatku, mówiąc, że dzięki szafie jego dzieci umocnią się w cnocie uczciwości. Jak się
okazało, wywoływała ona u nich jedynie koszmary.
R
OZDZIAŁ
I
BÓSTWA
DOMOWE
Morrigan (Mohr-e-gan) -
celtycka bogini wojny i losu, według
mitologii irlandzkiej krążąca złowróżbnie na polach bitewnych.
Występuje pod różnymi postaciami: najczęściej kruka albo wrony,
czasem praczki piorącej ubrania wojownikom przeznaczonym na
śmierć, czasem zaś tajemniczej kobiety (młodej lub starej wiedźmy)
lub kobiecej trójcy.
Etymologia: mor i rigan - widmowa królowa.
Rosemary Hargreaves
A
Compendium of Irish Folklore
(1927)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]