[ Pobierz całość w formacie PDF ]

7 kwietnia 2004

Całe kupa Lepperów

Nie ulega kwestii, że Polska potrzebuje nowych wyborów parlamentarnych. Jak najszybciej. Najlepiej jutro. Każde ich od­wleczenie to przedłużanie okresu „smuty” i paraliżu. Jeśli ktoś sobie wyobraża (a pewnie nie pomylę się, wskazując takie­go ktosia w Belwederze), że w bałaganie i bezhołowiu po upadku Millera można zainstalować u władzy rząd na tyle sen­sowny, żeby sprawnie nas przeprowadził przez panikę oraz zamęt związane z wejściem do UE oraz umożliwił przeprowadzenie na­stępnych wyborów w spokojnej atmosferze, kiedy emocje akcesji opadną i ustoi się scena polityczna, to bardzo błądzi. Równie dobrze można by sądzić, że pod cieknącą rurę wystarczy podstawić wiadro, a jej wymianę odłożyć do czasu generalnego remontu. Myślenie takie nie uwzględnia faktu, że kiedy rura już zaczę­ła przeciekać, to będzie ciekła z każdym dniem coraz bardziej i za jakiś czas nie wystarczy ani wia­dro, ani nawet wanna, cały dom zostanie zalany, a szkody wskutek tego powstałe przekroczą wielo­krotnie koszty wy­miany cieknącej rury, gdyby zdecy­dowano się na to od razu.

Parafrazując to, co śp. Krzysztof Dzierżawski zwykł mawiać o gospodar­ce: polityka to nie lokomotywa, tylko mrowisko. To, co dzieje się w polityce, nie wynika ze stosowania raz na zawsze ustalonych reguł (choć - oczywiście - znawcy zagadnienia potrafią dostrzec pewne prawidłowości) i nie da się opi­sać żadnym stuprocentowo pewnym wzorem, ponieważ jest skutkiem i wy­padkową wyborów podejmowanych przez wielką liczbę ludzi, z których każ­dy kieruje się własnymi, nie zawsze logicznymi i nie zawsze przewidywalnymi kryteriami podejmowania decyzji.

W wypadku samych polityków kryte­ria te można odczytać nieco łatwiej niż w wypadku przeciętnego wyborcy. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że dla zde­cydowanej większości parlamentarzy­stów podstawową sprawą jest załapa­nie się do parlamentu następnego, a dopiero w drugiej kolejności - jeśli pierwszy cel okaże się nieosiągalny - utrzymanie jak najdłużej mandatu i związanych z nim korzyści material­nych w sejmie następnym. Koncepcja „rządu fachowców” miałaby szansę, gdyby parlamentarzyści partii lewico­wych, mających taki rząd powołać, stracili już zupełnie nadzieje na reali­zację celu pierwszego i całkowicie sku­pili się na drugim.

Tak jednak nie jest. Hasłem wyjścia z SLD grupy Borowskiego był powrót do „prawdziwej lewicowości”, cokolwiek by to miało znaczyć (w gruncie rzeczy, jak to już pisałem, oznacza po prostu po­pulizm). Każde z trzech ugrupowań lewi­cowych, które miałyby współtworzyć ko­alicję popierającą nowy rząd, skazane jest teraz na licytowanie się z dwoma konkurentami, że właśnie ono jest tym prawdziwie lewicowym, podczas gdy po­zostałe dwa zdradziły lewicowość na rzecz liberalizmu. Co więcej, w tej licytacji zetrzeć się muszą z PSL, które wprawdzie o palmę pierwszeństwa w le­wicowości werbalnie się nie ubiega, ale równie jak SLD, SdPl i UP widzi swą szansę w populizmie. Wszystkie one, oczywiście, licytować się będą z Samo­obroną, której w obietnicach przebić nie będą w stanie, ale i tak nie mają innego wyjścia, niż próbować. Co najmniej dwie z partii centroprawicowych, LPR i PiS, również zapowiadają, że „nie można stracić z oczu” niezadowolonego elektoratu, bo go przejmie Lepper - co rozumieć należy jako deklaracje przystąpienia do licytacji. Obiecywać - oczywiście - łatwo, trzeba jednak złożyć jakieś dowody, że się jest „po stronie lu­dzi”, a takimi dowodami mogą być tylko projekty ustaw, rozdających wszem i wo­bec to, czego i tak nie ma, oraz grające na frustracjach, na strachu przed UE, terroryzmem itp.

To na poziomie partyjnych kierow­nictw. Z poziomu zwykłego posła zaś wyglądać to musi tak, że skoro już się zaczęła sejmowa wędrówka ludów, to trzeba załapać się do tej partii, w któ­rej będzie się miało szansę wejść do na­stępnego sejmu. Jeśli więc nawet w partyjnych kierownictwach komuś odezwie się w głowie dzwonek alarmowy, to zignoruje go, żeby mu właśni posłowie nie uciekli do bardziej radykalnej kon­kurencji.

Jaki może być tego skutek? Tylko wzbierający potok głupoty, prawnych absurdów, populistycznego bełkotu, no i rosnąca siła Samoobrony, bo gdy więk­szość polityków zaczyna się wzorować na Lepperze, dla wyborców jest to wy­raźnym wskazaniem, że warto wybrać mający coraz więcej podróbek oryginał. Tę saską noc w sejmie, tę szykującą się erupcję populizmu mogą przerwać tylko nowe wybory - jakikolwiek będzie ich skutek, na pewno przyniesie mniej zła niż zwlekanie.

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adbuxwork.keep.pl
  • Copyright (c) 2009 Życie jednak zamyka czasem rozdziały, czy tego chcemy, czy nie | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.